Absolwenci

Trzeba z młodymi naprzód iść

O uporze i znakach zapytania z Kacprem Gajdą, lekarzem stażystą, sekretarzem Porozumienia Rezydentów OZZL, rozmawia Ewa Szarkowska

MT: W momencie rozpoczęcia studiów wierzył pan w świetlaną przyszłość?


Kacper Gajda:
Pochodzę z uzdrowiska Nałęczów, gdzie lekarz uważany jest za kogoś niezwykle wykształconego, no i oczywiście bogatego. Przez trzy lata studiów świadomość tego, co mnie czeka po ich ukończeniu, ograniczała się do opinii najbliższego środowiska. Wszyscy mówili, jakie szczęście mnie spotkało. Było to budujące, bo wiedziałem, ile rodziców kosztuje utrzymanie mnie na tych studiach, zwłaszcza że mój dwa lata starszy brat też studiował. Byłem przekonany, że szybko się im odwdzięczę. Kiedy na czwartym roku zaczęły się przedmioty kliniczne, powoli zaczęło do mnie docierać, jak to wygląda naprawdę. Wśród wykładowców i asystentów nie było osoby, która doradzałaby nam pozostanie w kraju po otrzymaniu dyplomu. Nigdy nie zapomnę, jak asystent, który właśnie zdobył tytuł doktora, powiedział nam, że dzięki temu jego pensja wzrośnie o 50 zł miesięcznie.


MT: Jak wygląda rzeczywistość początkującego lekarza?


K.G.:
Odbywam roczny staż podyplomowy w szpitalu powiatowym w Garwolinie. Codziennie dojeżdżam do pracy ok. 60 km w jedną stronę. Z powodu braków kadrowych często pracuję samodzielnie, choć zawsze mogę liczyć na rady starszych lekarzy. Podczas cząstkowego stażu na internie przyjmowałem pacjentów na oddział, miałem od 4 do 12 chorych na stałe pod swoją opieką, wydawałem zlecenia lekarskie, robiłem podstawowe zabiegi i wypisy. Miewałem proste przypadki, ale i takie, które musiałem konsultować telefonicznie z kierownikami instytutów, bo możliwości diagnostyczne szpitala powiatowego są ograniczone. Teraz jestem na chirurgii, stoję na I asyście do operacji, w sumie każdej jaka jest, bo brakuje lekarzy na oddziale, a ktoś z tytułem specjalisty musi wykonywać pozostałe obowiązki. Jeśli ktoś uważa, że staż podyplomowy to nieco bardziej zaawansowane praktyki wakacyjne, gdy chodzi o szpital nieakademicki, zdecydowanie się myli. Ma to jednak swoje zalety. Wiem, że po ukończeniu takiego stażu będę gotowy do samodzielnego wykonywania zawodu.

Do góry