Prawo

Osocze dobre tylko, gdy krajowe?

Żaneta Semprich

Nikt nie powinien mieć złudzeń – to do państw członkowskich Unii Europejskiej należy decyzja o poziomie, na którym chcą zapewnić obywatelom ochronę zdrowia. Same też rozstrzygają, w jaki sposób go osiągną. Taka obowiązuje w UE zasada. Są jednak od niej wyjątki.

Jeden z nich wynika z niedawnego rozstrzygnięcia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (sygn. akt C-296/15, wyrok z 8 czerwca 2017 roku) będącego odpowiedzią na pytanie prejudycjalne, tzn. dotyczące interpretacji przepisów prawa wspólnotowego. Uderza ono w sposób, w jaki jedno z państw członkowskich chciało osiągnąć konkretny cel w sferze ochrony zdrowia.

Rzecz dotyczy zamówienia publicznego na leki i sporu między publicznym Szpitalem Ogólnym w Murskiej Sobocie (Słowenia) a spółką Medisanus z siedzibą w Lublanie. Jego tło może się wydawać banalne. Otóż przed niespełna dwoma laty wspomniany szpital ogłosił przetarg na dostawę leków wytworzonych przemysłowo z osocza. Szpitalowi chodziło m.in. o „ludzką albuminę 200 mg/ml roztwór infuzyjny pochodzący ze słoweńskiego osocza” oraz „ludzką immunoglobulinę podawaną dożylnie 50 mg/ml lub 100 mg/ml pochodzącą ze słoweńskiego osocza”.

Medisanus zakwestionował warunek krajowego pochodzenia osocza. Argumentował, że jest niezgodny z prawem Unii i domagał się odpowiedniej korekty warunków zamówienia. Szpital na to nie przystał. Wyjaśnił, że jest on zgodny ze słoweńską ustawą o prod...

Do góry