Made in poland
Dwunarządowe przeszczepy
Ryszard Sterczyński
Konsultacja medyczna: prof. nadzw. dr hab. med. Tomasz Hryniewiecki, prof. dr hab. med. Mariusz Kuśmierczyk
Założenie było słuszne i logiczne. U pacjenta zakwalifikowanego do przeszczepienia serca i nerki należy przeprowadzić transplantację obu narządów jednoczasowo. Zyska na tym chory, a kardiolodzy i nefrolodzy nabiorą doświadczenia. Ten, wydawałoby się, prosty scenariusz zweryfikowały życie i medycyna.
Prapremiera
Norbert Owczarek z Końskich, lat 38, od pięciu lat chorował na schyłkową niewydolność nerek. Był intensywnie dializowany. W oczekiwaniu na przeszczepienie przechodził badania kwalifikacyjne do zabiegu. Jedno z nich wykazało dodatkowo kardiomiopatię rozstrzeniową po przebytym zapaleniu mięśnia sercowego. Taka sytuacja wykluczała transplantację nerki.
Prof. nadzw. dr hab. med. Tomasz Hryniewiecki, dyrektor Instytutu Kardiologii w Warszawie-Aninie, tłumaczy: – To był kluczowy moment dla całego procesu transplantacyjnego: pacjenci z niewydolnością nerek nie mogą być zakwalifikowani do przeszczepienia serca i na odwrót. Rozwiązaniem dla chorego było wykonanie dwunarządowego przeszczepu, najlepiej podczas tej samej operacji.
Poprzedni i dotychczas jedyny taki zabieg przeprowadzono 15 lat temu w Śląskim Centrum Chorób Serca.
Przygotowania do zabiegu pod względem logistycznym i praktycznym wymagały zaangażowania 30 osób z Instytutu Kardiologii oraz z Instytutu Transplantologii WUM w Szpitalu Klinicznym Dzieciątka Jezus i trwały blisko rok. Dlaczego tak długo?
– Musieliśmy doprowadzić do zmiany przepisów, w ramach których się poruszamy. Chodziło nam głównie o zmiany w kryteriach alokacji na krajowej liście oczekujących na przeszczep nerki, tak aby człowiek z niewydolnością tego narządu, która nie jest skrajna, mógł liczyć na przeszczepienie dwunarządowe – stwierdza dr hab. med. Maciej Kosieradzki, kierownik Kliniki Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej Szpitala Klinicznego Dzieciątka Jezus w Warszawie.
– Z dzisiejszej perspektywy widać, że nie wszystko dało się przewidzieć – wspomina prof. dr hab. med. Mariusz Kuśmierczyk, kierownik Kliniki Kardiochirurgii i Transplantologii Instytutu Kardiologii, któremu zabieg przyniósł spore zaskoczenie, choć jego początek sugerował, że będzie prostszy.
Trzyosobowy zespół transplantologów poleciał helikopterem na pobranie serca. Nie było problemu ze zmieszczeniem się w wymaganych czterech godzinach, bo tyle wynosi czas zimnego niedokrwienia narządu, czyli okres od momentu wycięcia serca od dawcy ...