Iwona Konarska

Prof. Horban w wywiadzie pod mało medycznym – ale słusznym – tytułem „Modę na boreliozę kreują celebryci?” odpowiada na pytanie dotyczące tego, jak gwiazdy bardziej lub mniej znane wpływają na terapię, którą wybierają pacjenci. Oczywiście prof. Horban zwraca się do lekarzy, odwołuje się do ich wiedzy i odpowiedzialności. Ze swojej strony sugerowałabym tylko, aby nie lekceważyć przeciwnika. Przekonało się o tym wielu lekarzy rodzinnych, zakaźników i pediatrów. Pamiętam, jak przed laty pojawiły się pierwsze rysy na społeczeństwie, dotąd karnie i w poczuciu powagi sytuacji stawiającym się z dziećmi na szczepienia.

Szczepienia funkcjonowały jako zdobycz medycyny, tarcza przed lawiną śmierci. A potem strach przybladł, za to pojawili się pseudonaukowcy z pseudoteoriami. Strategie przyjęto dwie: wyśmiać (wydawało się to najskuteczniejsze) lub przemilczeć (wydawało się to najmądrzejsze). Niewiele mówiono o samych lekarzach, których wiedza była słuszna i na temat. Tyle że nie byli i do dzisiaj wielu z nich nie jest przygotowanych na najdziwniejsze pytania. Na agresję, podejrzenia i odmowę szczepień. I tę stronę komunikacji trzeba koniecznie poprawić.

A poza tym bronić zaszczepionych, którzy ze zdumieniem rozglądają się wokół siebie. Nikt o nich nie dba, nikt się nie zastanawia, co czuje matka, która wie z szatni, że w przedszkolu są niezaszczepione dzieci, a wszyscy tylko się zastanawiają, jak nie zdenerwować ich rodziców.