Prawo
Właściciel lokalu zajął przychodnię, w tym dokumentację medyczną
Żaneta Semprich-Forowicz
Przychodnia z S. na Górnym Śląsku naruszyła zbiorowe prawa pacjenta przez niezabezpieczenie w prawidłowy sposób dokumentacji medycznej, orzekł w kwietniu br. Naczelny Sąd Administracyjny (sygnatura akt: II OSK 69/18). Uwzględnił tym samym skargę kasacyjną Rzecznika Praw Pacjenta od wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który nie dopatrzył się żadnego zaniedbania ze strony placówki. Sprawa wynikła na tle zaległości czynszowych wspomnianej przychodni.
Wyrok NSA powinien być przestrogą dla innych podmiotów leczniczych pozostających w konflikcie z właścicielami nieruchomości, w których działają. Nie omieszkał też tego zaakcentować Rzecznik Praw Pacjenta, informując na swojej stronie internetowej o wygranej przed NSA. Werdykt podkreśla skalę odpowiedzialności za dokumentację medyczną. Trzeba jej strzec jak źrenicy oka. Utraciwszy kontrolę, trudno będzie się uwolnić od odpowiedzialności.
Kompetencje Rzecznika
W przytoczonej sprawie najpierw przed sądem cywilnym toczył się spór na tle wzajemnych rozliczeń między spółką będącą właścicielem przychodni a J.K. wynajmującym jej lokal. Nie czekając na rozstrzygnięcie, J.K. nie uznał nakładów najemcy na jego nieruchomość. Nie otrzymując oczekiwanego czynszu, postanowił działać metodą faktów dokonanych. Pod osłoną nocy wymienił zamki w drzwiach wejściowych do poradni. Nie tylko uniemożliwił wejście, ale także zajął całe znajdujące się tam mienie, w tym dokumentację pacjentów.
Lekarze natychmiast podjęli różnorodne działania w celu jej odzyskania. Zwrócili się nawet o interwencję do policji. W powołaniu na ustawę o ochronie danych osobowych wnieśli do sądu prywatny akt oskarżenia przeciwko właścicielowi lokalu. Gdy starania te nie przyniosły szybkiego efektu, poradzili pacjentom, by zaalarmowali Rzecznika Praw Pacjenta. Ten, owszem, zajął się sprawą, ale w sposób zaskakujący – inny niż sobie to wyobrażały władze lecznicy.