ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Bez mojej zgody
Okrutna prawda o odżywianiu
O tym, dlaczego dobry lekarz pyta pacjenta, czy zjadł śniadanie, mówi prof. dr hab. med. Stanisław Kłęk, ordynator chirurgii ogólnej szpitala im. S. Dudricka w Skawinie, prezes Polskiego Towarzystwa Żywienia Pozajelitowego, Dojelitowego i Metabolizmu.
Opracowała: Iwona Dudzik
Sprawa odżywiania jest niestety bagatelizowana właściwie przez prawie wszystkich lekarzy. Koncentrujemy się na tym, żeby operować, podawać antybiotyk, zakładać stenty naczyń wieńcowych. Zależy nam, aby procedury były łatwo dostępne i refundowane. Mamy wiele konkretnych problemów.
Ale to, w jakim ogólnym stanie jest pacjent, szczególnie jeśli chodzi o odżywianie, jest pomijane. Myślę, że koledzy po prostu nie zdają sobie sprawy z tego, jak wiele tracą, nie zajmując się przygotowaniem pacjenta do leczenia poprzez odpowiednie odżywienie. A przecież zarówno, gdy mamy do czynienia z gojeniem rany chirurgicznej, leczeniem zapalenia płuca, infekcją dróg moczowych czy gojeniem protezy stawu biodrowego – wynik leczenia w dużej mierze zależy od stanu odżywienia pacjenta.
Wpływ na leczenie ma nie tylko niedożywienie, lecz także nadmierne żywienie – odstępstwa od normy, czyli prawidłowej masy ciała, zmniejszają szanse na wyleczenie. Jedynym wyjątkiem jest sytuacja pacjentów krytycznie chorych, którzy mają BMI 25-30, czyli lekką nadwagę. Mają oni trochę większą szansę na wyleczenie niż pacjenci z prawidłowym BMI.
Przypomnę pracę, od której wszystko się zaczęło, czyli zauważono, jak ważne jest żywienie pacjenta. W 1936 roku amerykański chirurg Hiram Studley porównywał śmiertelność pacjentów po częściowym wycięciu żołądka z powodu choroby wrzodowej. Zaobserwował, że wśród pacjentów, którzy przed przyjęciem do szpitala stracili więcej niż 20 proc. masy ciała, ponad jedna trzecia umierała po operacji. Natomiast w grupie osób, które straciły mniej niż 20 proc. masy ciała, umierało tylko niewiele ponad 3 proc. Różnica była dziesięciokrotna i wynikała tylko z wyjściowej utraty masy ciała. Pamiętajmy że Studley operował pacjentów z chorobą wrzodową, czyli takich, u których nie było wskazań do nagłej operacji, więc można ich było przygotować przed zabiegiem. Od tego czasu minęło 80 lat, ale ciągle nie wykorzystujemy tej wiedzy. Chciałbym zwrócić uwagę, że bardzo niewiele trzeba, żeby szanse pacjenta radykalnie poprawić. Jeżeli porównamy wyniki leczenia infekcji górnego piętra drzewa oskrzelowego, czyli np. zapalenia płuca u chorego, który jest w dobrym stanie odżywienia, i u chorego w złym stanie odżywienia, to ten drugi, przyjmując te same antybiotyki i mając identyczną opiekę, będzie w szpitalu leżał co najmniej tydzień dłużej. Powód? Antybiotyki będą gorzej penetrować do chorych tkanek, mniejsza będzie odpowiedź organizmu, także mięśnie oddechowe będą wolniej podejmować normalne funkcje. Leczenie trwa dłużej, a zarazem więcej kosztuje.