Historia medycyny

Gdy dusza nasienia pragnie się wydostać na zewnątrz

Dr n. med. Monika Zamachowska

Katedra Historii Medycyny UJ CM

Antykoncepcja, odwieczny problem ludzkości, zawsze interesowała lekarzy. Kluczową kwestią pozostają dwa najważniejsze pytania. Pierwsze – jak zrobić to skutecznie i bezpiecznie, po drugie, czy mamy moralne prawo nakładać pęta naturze, czyniąc ją zależną od człowieka? Na to drugie pytanie lekarze odpowiadali zwykle twierdząco, znajdując wiele medycznych faktów na poparcie tej tezy.

XIX-wieczny niemiecki lekarz Arnold Mayerhof, używający pseudonimu pisarskiego Hans Ferdy, pisał, że antykoncepcja jest niezbędna dla kobiet, dla których ciąża stanowi zagrożenie życia i zdrowia: „W tych wypadkach, zmuszających zwykle do wywołania poronienia sztucznego, nieraz tak niebezpiecznego dla życia kobiety, lub wymagających w razie dojścia ciąży do prawidłowego kresu, rozmaitych ciężkich akuszeryjnych operacyj (cięcie cesarskie, rozkawałkowanie dziecka, wymóżdżenie) racjonalnym będzie dać kobietom środki umożliwiajace spółkowanie fizyjologicznie niezbędne dla organizmu zkądinąt zupełnie zdrowej kobiety, a nie pociągające za sobą poczęcia”. Brał również pod uwagę kwestie ekonomiczne: „(…) wielka ilość dzieci staje się ciężarem dla rodziców nie mogących ich wychować, a także częste porody bywają przyczyną wyczerpania sił kobiety, której zadaniem w obecnych czasach jest nie tylko rodzenie dzieci, lecz i wspólna z mężczyzną praca na polu wywalczenia środków do życia. Na kwestyje ekonomiczną i moralną nie możemy dać stanowczej odpowiedzi; zdania ścierają się ze sobą, instynkt i uczucia walczą z rozumem i koniecznością ekonomiczną” (Hans Ferdy „Środki zapobiegające poczęciu” (tłum L. Wolberg) Kronika Lekarska 1887, t. VIII, nr 3, s. 163-70).

Jednocześnie jednak zdawano sobie sprawę z groźby „wygasania plemienia i ludności”, co szczególnie niepokoiło lekarzy francuskich, gdzie antykoncepcja rozpowszechniła się szeroko także wśród ludu. Czy szeroko znaczy skutecznie? No właśnie, mimo że skuteczność była daleka od współczesnych standardów, i tak jej powszechność budziła strach wśród demografów.

Żeby zapobiegać, trzeba zauważyć związek przyczynowo-skutkowy między symbolicznym zasiewem, czyli aktem płciowym, a ciążą. To stało się bardzo wcześnie. Najpewniej zanim jeszcze powstał najstarszy znany nam tekst, który to opisuje, czyli sumeryjski hymn pochodzący z trzeciego tysiąclecia przed naszą erą. Bogini dziewica Inana pyta: „Kto uprawiać będzie mój srom, któż zaorze me wilgotne ziemie?”. Na co odpowiada chętnie Dumuzi, bóg pasterz: „Wielka Pani, uprawiać ją będę ja”.

I w ten sposób na wiele setek lat przed tym, jak Antoni Leewenhoek (ryc. 1), holenderski fanatyk szlifowania szkiełek powiększających i oglądania świata mikrobów, jako pierwszy człowiek na świecie zobaczył plemniki, powiązano męskie nasienie z cią...

Do góry