Na ważny temat
Centralny rynek się nie sprawdza
O liczeniu pieniędzy na zdrowie w perspektywie tu i teraz z prof. dr. hab. nauk o zdrowiu Tomaszem Hermanowskim, kierownikiem Zakładu Farmakoekonomiki Wydziału Farmaceutycznego UMW, prezesem Polskiego Towarzystwa Farmakoekonomicznego, rozmawia Monika Stelmach.
MT: Pojawiają się postulaty, że należy całościowo spojrzeć na wydatki związane z ochroną zdrowia – brać pod uwagę nie tylko ceny leków i procedur, ale też społeczne koszty terapii.
Prof. Tomasz Hermanowski: Dopiero rzetelna ocena kosztów pośrednich, czyli nie tylko utraconej produktywności, ale innych kosztów obciążających sektor finansów publicznych, takich jak renty, pozwala na określenie, czy dana technologia medyczna jest rzeczywiście bardziej opłacalna niż inne dostępne rozwiązania. To nieodzowne w racjonalnym i efektywnym zarządzaniu środkami publicznymi. Czasami dochodzi do sytuacji, w których cena leku lub procedury medycznej jest niska, ale w dłuższej perspektywie okazuje się bardziej kosztowna, gdyż jest mniej skuteczna od droższych, ale efektywniejszych rozwiązań.
MT: Instytut Innowacyjna Gospodarka opublikował w czerwcu br. raport, z którego wynika, że tylko nieskuteczne leczenie cukrzycowego obrzęku plamki (DME) oraz wysiękowej postaci zwyrodnienia plamki związanego z wiekiem (AMD) przynosi obciążenie dla polskiej gospodarki rzędu 1,84 mld zł.
T.H.: Nieskuteczne leczenie niesie konsekwencje na wielu poziomach: spadają zyski pracodawców, wynagrodzenie pracowników. Traci budżet państwa, do którego wpływa mniej podatków i składek, ale musi ponosić koszty zwolnień i rent. Inny rodzaj kosztów to wpływ choroby na opiekunów pacjenta, najczęściej członków rodziny, którzy nie mogą wykonywać w pełni obowiązków zawodowych, ponieważ muszą się opiekować bliskimi. To się przekłada na wymierne straty PKB. Do tego dochodzi problem chorób współistniejących, którym można zapobiec, lecząc najbardziej skutecznymi metodami. Refundowanie najtańszych leków i procedur powoduje pozorne oszczędności na kosztach medycznych, ale zwiększa koszty społeczne.
MT: Zespół ekspertów pod pana kierownictwem podjął się próby określenia, które choroby powodują największe straty dla gospodarki.
T.H.: Z naszych analiz wynika, że duże koszty pośrednie generują niedoleczone choroby układu oddechowego. Po pierwsze, sporo osób na nie zapada, po drugie, często są to choroby przewlekłe, np. alergiczny nieżyt nosa. Na zachorowalność wpływa niska jakość powietrza w Polsce. Walka ze smogiem powinna być istotnym problemem zdrowotnym, społecznym i gospodarczym. Niedoceniane są także choroby kręgosłupa, które mają niebagatelny wpływ na aktywność zawodową. Szacuje się, że niemal każdy chociaż raz w życiu miał, ma lub będzie miał taki epizod, część osób stale odczuwa dolegliwości. Kolejki na badania ortopedyczne oraz rehabilitację są długie. Część pacjentów rezygnuje z pomocy specjalistycznej, próbując samodzielnie łagodzić dolegliwości środkami przeciwbólowymi.