ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Opinie
Dlaczego publiczne szpitale nie dążą do ugody z pacjentem?
Katarzyna Nowosielska
Dyrektorzy prywatnych placówek medycznych w przeciwieństwie do publicznych chętnie zawierają ugody z pacjentami, bo nie chcą czekać, aż sąd zmusi ich do zapłaty milionowych odszkodowań.
Były dwa warszawskie szpitale. W obu lekarze przeprowadzali zabiegi z zakresu medycyny estetycznej. Obie panie wyszły niezadowolone. Jedna operacja zakończyła się zupełną porażką. Pacjentka jest poszkodowana, doznała uszczerbku na zdrowiu.
Pacjentki były gotowe pozwać placówki medyczne i lekarzy, którzy przeprowadzali operacje, o odszkodowanie na milionowe kwoty. Tak się złożyło, że obie trafiły do tej samej prawniczki. Ta jednak odradziła proces i wezwała kliniki do ugody. Spotkała się z pełnomocnikami tych placówek jeszcze przed złożeniem pozwów. Prawnicy polubownie ustalili odszkodowanie. Kobieta, której operacja była „tylko” porażką, dostała od prywatnej jednostki kilkadziesiąt tysięcy. Druga, która doznała uszczerbku na zdrowiu, 150 tys. zł, zwrócono jej też 100 proc. opłaty za nieudany zabieg.
Sprawy zakończyły się na etapie przedsądowym. – Prywatne szpitale podpisały ugody, bo obawiały się stracić dobrą markę. Samo nagłośnienie sprawy mogłoby spowodować sporo szkód, w tym odpływ klientów – tłumaczy radca prawny Katarzyna Przyborowska, która negocjowała ugody. Specjalizuje się m.in. w procesach o błędy medyczne, ale z publicznym szpitalem udało się jej tylko raz podpisać ugodę.
Ekonomia na pierwszym miejscu
Szefowie szpitali prywatnych myślą też perspektywicznie. Raz, że zdają sobie sprawę, iż odpływ komercyjnych pacjentów może oznaczać zamknięcie placówki. Dwa, dotkliwe są kwoty odszkodowań. Efektem negocjacji jest to, że szpital płaci mniej pacjentowi, niż zasądziłby sąd. A i pacjent ma z tego korzyść, bo otrzyma pieniądze znacznie szybciej niż po np. trzyletnim procesie sądowym.