Komunikacja
Zaciśnij zęby, gdy pacjent wie lepiej
Anna Hucko
Do gabinetu lekarza rodzinnego trafia pacjentka z dodatnim wynikiem testu na obecność przeciwciał przeciwjądrowych. Test wykonała na własną rękę – szwagierka wyczytała w sieci, że jej zawroty głowy mogą być objawem choroby autoimmunologicznej, np. tocznia. Po badaniu przedmiotowym na pierwszej wizycie lekarz rodzinny skierował pacjentkę na RTG kręgosłupa szyjnego. Na drugiej – już do specjalisty – jedynie ze względu na wynik badania, jakie pacjentka sama sobie zafundowała.
Zaryzykujmy tezę – jeśli pacjent umie szukać, może znaleźć coś, czego lekarz nie wiedział lub także – jak w przypadku naszej pacjentki – nie uznawał za zasadne lub nie zdążył zaordynować, zanim pacjentka wykonała badanie na własną rękę.
I przykazanie
Nie zniechęcaj do szukania w sieci
Grupa pacjentów sięgających po wiedzę z sieci powiększa się w miarę poprawy dostępności do treści, także naukowych. – Internet to ogromna baza wiedzy. Od Harvard Business Review dzielą nas cztery kliknięcia – mówi Adrian Grycuk ze Stowarzyszenia Wikimedia Polska.
– Wiadomo już, że treści prezentowane w anglojęzycznej Wikipedii są na poziomie podręczników akademickich. Co więcej, udowodniono, że studenci korzystający z Wikipedii przed egzaminami wypadali na nich lepiej niż ci, którzy uczyli się tylko z książek – mówi prof. Dariusz Jemielniak z Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie, autor „Życia wirtualnych dzikich”.
Idźmy dalej – dostęp do naukowych baz danych, takich jak: EBSCO, Cambridge Journals, Emmerald, Oxford Publications, JSTOR, OECD iLibrary czy PubMed i innych, gromadzących wyniki badań naukowych, recenzowane teksty naukowe jest coraz łatwiejszy. Jeszcze prościej jest skorzystać z Google Scholar, najpopularniejszego narzędzia naukowców. Nadal są to jednak treści wymagające wysokich kompetencji. Łatwiej przyswajalnych, ale nadal bliskich prawdy, pacjenci szukają na specjalistycznych portalach. Z kolei blogi piszą lekarze, którym zależy na podnoszeniu wiedzy pacjentów, są one wiarygodnym źródłem. Są też strony o zdrowiu, których nie redagują dziennikarze ani lekarze, blogi pisane przez niezidentyfikowanych autorów, fora internetowe oraz strony prowadzone przez podmioty, którym zależy na przekazaniu konkretnych informacji, czasem prawdziwych, czasem nie.
Wszystkie one niosą to samo ryzyko. – Niezależnie od tego, gdzie pacjent będzie szukał informacji, nie będzie ona dostosowana do jego indywidualnej sytuacji, i to z tego powodu do wiedzy z internetu trzeba mieć duży dystans. Nie można zniechęcać d...