ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Kontrowersje
Hipertermia to kumulacja uszkodzeń i śmierć komórki nowotworowej
O tym, dlaczego polscy onkolodzy nie powinni być tak ostrożni w stosowaniu hipertermii, z dr. n. med. Bartoszem Urbańskim z Wielkopolskiego Centrum Onkologii w Poznaniu, gdzie funkcjonuje pracownia hipertermii, członkiem Polskiego Towarzystwa Hipertermii Onkologicznej i Europejskiego Towarzystwa Radioterapii i Onkologii (ESTRO), rozmawia Danuta Pawlicka
MT: Polskie towarzystwa onkologiczne protestują przeciw hipertermii jako metodzie niemającej wiarygodnych badań. Co pana zdaniem jest źródłem tych obaw?
DR BAROSZ URBAŃSKI: W mojej ocenie miały na to wpływ działania niektórych ośrodków prywatnych, które dość swobodnie kwalifikowały chorych do hipertermii, nie zawsze bazując na wytycznych czy zasadach medycyny opartej na dowodach naukowych (Evidence Based Medicine). Wiemy dobrze, że hipertermia nie jest dla wszystkich chorych optymalną metodą wspomagającą leczenie przeciwnowotworowe.
MT: Powszechne uznanie i stosowanie hipertermii w Niemczech, gdzie się narodziła jako metoda wartościowa i nowoczesna, czy w USA, nie jest wystarczające?
B.U.: Jak każda nowa metoda, również hipertermia musi się stopniowo zakorzenić w polskich warunkach. Nic nie dzieje się skokowo, a wymaga potwierdzenia, np. w polskim badaniu klinicznym. W Niemczech, które są europejskim liderem jej stosowania w leczeniu, rozwijana jest od lat. To właśnie Niemcy produkują najwięcej urządzeń do hipertermii ogólnoustrojowej i miejscowej.
MT: Jakie są mocne dowody?
B.U.: Mamy kilka randomizowanych badań klinicznych opublikowanych w renomowanych czasopismach naukowych takich, jak np. „Lancet”. Jednak to wciąż zbyt mało w porównaniu z innymi metodami, aby łatwo przekonać onkologów w Polsce. Potrzebujemy więcej wiarygodnych danych w tym zakresie. Jest kilka nowotworów, takich jak rak piersi, mięsaki tkanek miękkich czy raki szyjki macicy, gdzie hipertermia jest rutynowo stosowana i znajduje się w międzynarodowych zaleceniach, np. amerykańskich NCCN (The National Comprehensive Cancer Network).