ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Prawo
Pacjent, który obraża lekarza, musi się liczyć z odmową leczenia
Krzysztof Izdebski, rzecznik praw lekarza Kujawsko-Pomorskiej Okręgowej Izby Lekarskiej w Toruniu
W internecie jedna z pacjentek obraziła lekarza w sposób najgorszy, a więc taki, który miał wręcz odczłowieczyć atakowaną osobę.
Lekarz mógł przeczytać o sobie (został opisany w sposób, który bez problemu pozwala na ustalenie, kogo konkretnie komentarz ten dotyczy) na popularnym forum internetowym, że nadaje się „najwyżej na lekarza w Auschwitz”, a w zasadzie to w tym Auschwitz „powinien iść do gazu”. Słowa te wstrząsnęły zaatakowanym. Warto odnotować, że lekarz, który był celem tego internetowego ataku, otrzymał wsparcie prawne swojej macierzystej izby lekarskiej.
Zaprowadzić hejtera przed oblicze sądu
Przeciwko pacjentce, autorce wpisu, został sporządzony i skierowany do sądu (wydział karny) prywatny akt oskarżenia o przestępstwo z art. 212 § 2 Kodeksu karnego (zniesławienie za pomocą środków masowego komunikowania). Co ciekawe, przed wytoczeniem sprawy sądowej pacjentka nie miała w najmniejszym nawet stopniu refleksji, że jej zachowanie było niestosowne. Nie kontaktowała się z lekarzem, którego obraziła, nie myślała o żadnej ugodowej formie zakończenia sprawy. Wszystko się zmieniło, gdy otrzymała wezwanie do sądu – dodatkowo wrażenie zrobiło z pewnością to, że w charakterze oskarżonej. Wówczas przyszła refleksja. Pacjentka (choć bardziej na miejscu byłoby określenie internetowa hejterka) podjęła wysiłek kontaktu z pełnomocnikiem lekarza i wyraziła skruchę oraz chęć przeprosin za swoje zachowanie. Oczywiście sprawa mogłaby się skończyć takim pozasądowym porozumieniem, lecz tutaj ważny był również aspekt edukacyjny i prewencyjny w myśl następującej zasady: owszem, zgodzimy się na przeprosiny, ale porozumienie zostanie zawarte przed sądem. Chodziło o to, aby osoba, która dopuściła się internetowego hejtu, zapamiętała, że takie zachowanie może rodzić poważne konsekwencje: zaprowadzić hejtera przed oblicze sądu, na ławę oskarżonych. Opisywana sprawa uczy, że często dopiero urzędowa korespondencja sądowa może spowodować otrzeźwienie agresora i wywołać u niego jakąkolwiek refleksję oraz skruchę (oby szczerą).