Ostry dyżur
Koronafobi i spiskowe teorie dziejów
Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
TOP 10 największych bzdur o koronawirusie rozsiewanych w sieci – komentują specjaliści
W kwestii pandemii obserwujemy bezpardonową walkę komunikacyjną, w której wszystkie chwyty są dozwolone: powoływanie się na teorie spiskowe z jednej strony oraz zrównywanie z opętaniem teoriami spiskowymi każdej krytyki wdrażanych obostrzeń anty-pandemicznych z drugiej. To nie przypadek – to brutalny oręż komunikacyjny – uważa dr Roland Zarzycki, socjolog Collegium Civitas. – Cała sytuacja ma także drugie dno. Osoby szczególnie obawiające się wirusa, uznające wdrażane regulacje za niedostateczne, alarmujące o niedocenianiu zagrożenia szukają metod zdyskredytowania tych, którzy z kolei apelują o umiar w ocenie skali pandemii i tonują nastroje, wskazując na katastrofalne skutki gospodarcze wprowadzanych obostrzeń – podkreśla dr Zarzycki. – Metodą najłatwiejszą jest wrzucenie takich osób do jednego worka z tzw. płaskoziemcami. Oczywiście wśród koronasceptyków są także radykałowie powołujący się na teorie spiskowe, ale jest to zdecydowana mniejszość, nawet jeśli ich aktywność rzutuje na wizerunek całej frakcji. Jednak w przeważającej liczbie koronasceptycy nawołują do przyjęcia rozwiązań umiarkowanych, które z powodzeniem stosuje się w Szwecji, gdzie, wbrew kasandrycznym wizjom rozwijanym w polskich mediach, prowadzi się politykę zdroworozsądkową i stabilną, nastawioną przede wszystkim na ochronę osób starszych i zagrożonych. Amplifikacja przekazu radykalnego to także narzędzie dyskredytowania koronasceptyków przez koronafobów.
1. Ludzie umierają na to, na co umierali dotychczas, ale lekarze celowo wpisują w kartę zgonu COVID-19, bo mają z tego pieniądze.
dr n. med. Agnieszka Pawlak-Lewandowska, specjalista chorób wewnętrznych, dyrektor ds. medycznych Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy:
Faktem jest, że mimo pojawienia się COVID-19, który zbiera śmiertelne żniwo, ludzie tak jak dawniej umierają także z powodu innych chorób. Natomiast twierdzenie, że lekarze celowo wpisują w karty zgonu COVID-19, bo mają z tego pieniądze, jest bzdurą. Bardzo łatwo to sprawdzić, ponieważ każda karta statystyczna jest przez NFZ, czyli płatnika, dokładnie sprawdzana pod każdym kątem. Ponadto istnieje dokumentacja medyczna, która zawiera wszelkie dokumenty poświadczające fakt, że ktoś jest chory i że z powodu zakażenia ma np. zapalenie płuc czy inne schorzenia. Wpisanie do niej rozpoznania COVID-19, jeśli pacjent na to nie choruje, byłoby poświadczeniem nieprawdy przez lekarza i gdyby NFZ to odkryło, lekarzowi groziłyby z tego tytułu przykre konsekwencje. Nie tylko powiadomienie izby lekarskiej, ale również prokuratora, gdyż uznano by to za oszustwo. Poza tym lekarz nie miałby z tego żadnych korzyści. Można byłoby się doszukiwać jakiegoś interesu, gdyby pacjenci z COVID-19 byli leczeni w ramach praktyk prywatnych. A ponieważ mamy do czynienia z chorobą podlegającą tzw. państwowej ochronie zdrowia, to o żadnym interesie nie ma mowy.