Komunikacja

Nie byliśmy przygotowani na desant mediów

O tym, jak po śmierci prezydenta Pawła Adamowicza wielokrotnie i na różne sposoby analizowano to, co wydarzyło się tamtej nocy w szpitalu, z prof. dr. hab. n. med. Andrzejem Basińskim, kierownikiem Katedry i Kliniki Medycyny Ratunkowej w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku rozmawia Jolanta Gromadzka-Anzelewicz.

14 stycznia 2019 r. podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, który odbywał się w Gdańsku, prezydent tego miasta Paweł Adamowicz został zaatakowany nożem przez 27-letniego Stefana W. Uszkodzenie serca okazało się tak rozległe, że nawet bardzo doświadczony zespół lekarzy kilku specjalności, tzw. trauma team, nie był w stanie uratować prezydenta.

MT: Czy te kilkanaście godzin, które 14 stycznia 2019 r. pracownicy Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego poświęcili na walkę o życie prezydenta Pawła Adamowicza, pozostawiło w was jakiś ślad, wymusiło zmiany w organizacji pracy szpitala?

Prof. Andrzej Basiński: Po śmierci prezydenta Pawła Adamowicza bardzo wnikliwie analizowaliśmy to, co wydarzyło się tej nocy w naszym szpitalu. Zrobiliśmy tzw. debriefing całej działalności ratowniczej, dzieląc ją na ocenę przedszpitalną, szpitalną i to, co można było wykonać jeszcze po. Sprawdzaliśmy, czy na każdym z tych etapów można było zrobić coś lepiej.

MT: A można było?

A.B.: Bardzo trudno jest odpowiedzieć na to pytanie. Zawsze można coś zrobić lepiej. Nie jest tajemnicą, że pojawiły się zarzuty i wobec nas, i wobec ratowników, którzy udzielali prezydentowi pomocy na miejscu zdarzenia. Szczęśliwie żaden z tych zarzutów się nie potwierdził.

MT: Tego pamiętnego dnia Kliniczny Oddział Ratunkowy w UCK pełnił normalny dyżur, nic nie zapowiadało, że odbywający się w Gdańsku koncert związany z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy zakończy się tak tragicznie.

A.B.: Pierwszej pomocy udzielali poszkodowanemu pracownicy prywatnej firmy, która tam, na miejscu, zabezpieczała imprezę od strony medycznej. Początkowo nie wiedzieli, kim jest ofiara, którą reanimują. Gdy zorientowali się, w jakim stanie jest pos...

Do góry