Wywiad pod pretekstem

Specjalizację wybieraj jak akcje giełdowe

O tym, dlaczego nie należy decydować się na specjalizację, którą najczęściej wybierają koledzy i jakie dziedziny będą rozwijały się najintensywniej z dr. Jerzym Gryglewiczem, ekspertem rynku medycznego z Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego w Warszawie, rozmawia Iwona Dudzik.

MT: Największym problemem systemu ochrony zdrowia są niedobory kadry medycznej, w szczególności lekarzy. W których specjalizacjach lekarskich w najbliższych latach nastąpi wzrost, a w których spadek liczby pracujących lekarzy?

Dr Jerzy Gryglewicz: W ciągu najbliższych pięciu lat największy wzrost liczby lekarzy będzie miał miejsce w specjalności radiologia i diagnostyka obrazowa, w której przybędzie nam 725 lekarzy. Bardzo znacząco wzrośnie liczba kardiologów – o 672 specjalistów. W psychiatrii przyrost wyniesie 621 lekarzy, a w ortopedii – 444.

Szacunki te wynikają z danych opublikowanych przez Ministerstwo Zdrowia (MZ) w Mapach Potrzeb Zdrowotnych.

MT: Jakie są wnioski wynikające z Map Potrzeb Zdrowotnych?

J.G.: MZ dokonało analizy tzw. wymienialności pokoleniowej w perspektywie najbliższych pięciu lat, określonej jako różnica między liczbą nowych lekarzy, którzy w ciągu najbliższych 5 lat ukończą daną specjalizację, i liczbą tych specjalistów, którzy osiągną wiek emerytalny w 2024 r. Oczywiście należy mieć świadomość, że nie każdy lekarz po skończeniu specjalizacji zamierza pracować w Polsce oraz że znacząca liczba lekarzy w wieku emerytalnym dalej pracuje.

MT: Dlaczego akurat te cztery wymienione przez pana specjalizacje są rozchwytywane, a nie na przykład tzw. priorytetowe, promowane przez MZ zachętami finansowymi?

J.G.: Jest to kwestia prestiżu zawodowego, wyższych wynagrodzeń, możliwości pracy za granicą czy aktualnej mody na dane specjalizacje, tworzonej przez media społecznościowe.

MT: Czy pierwsze miejsce w rankingu popularności dla radiologii i diagnostyki obrazowej może wynikać ze znacznego wzrostu wynagrodzeń tych specjalistów?

J.G.: Tak, ale przede wszystkim ma to związek ze zniesieniem przez NFZ limitów na badania obrazowe w ramach ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, co spowodowało skokowy wzrost liczby wykonywanych badań tomografii komputerowej (TK) i rezonansu magnetycznego (RM). Ponadto rozwój telemedycyny spowodował, że lekarze radiolodzy mogą obecnie badania obrazowe opisywać na odległość i praktycznie pracować w domu. Należy jednak zwrócić uwagę na perspektywę, która może być niekorzystna dla tej dziedziny medycyny. Po pierwsze badania USG stają się coraz bardziej powszechne i w tej chwili samodzielnie zaczynają je wykonywać praktycznie specjaliści wszystkich dziedzin. Ponadto jest możliwe, że za kilka lat do opisu badań diagnostyki obrazowej będą powszechnie wykorzystywane narzędzia informatyczne bazujące na sztucznej inteligencji. Takie projekty są już w trakcie wdrażania, np. w Austrii.

Do góry