BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
W powiększeniu
Instalekarze – uwielbiani i hejtowani
Lekarza, który chce zaistnieć w mediach społecznościowych, ograniczają tylko własna wyobraźnia i Kodeks Etyki Lekarskiej. Ale kodeks powstał 30 lat temu, gdy internet w Polsce praktycznie jeszcze nie istniał. O tym, co wolno lekarzowi w świecie social mediów, a czego nie, nie znajdziemy w nim ani słowa. Polscy instalekarze radzą więc sobie, jak potrafią. Kim są i jakie przyjęli strategie?
Lek. Łukasz Durajski, rezydent pediatrii, prowadzi na Instagramie (IG) konto @doktorekradzi. Tematy medyczne przeplatają się ze społecznymi i obrazkami z podróży. Jednak im większą popularność zyskuje lekarz, z tym większym hejtem mierzy się w sieci.
Kilka razy z wpisów tłumaczył się przed rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej.
Jednym razem chodziło o zdjęcia okaleczonych rąk po próbie samobójczej, fotografie były wykonane przez doktora telefonem podczas dyżuru. Twarzy i sylwetki pacjenta nie było widać, a wpis miał zwrócić uwagę na problemy psychiczne nastolatków. Innym razem – o polemikę z antyszczepionkowcami.
Choć rzecznik przyjął wyjaśnienia, od tej pory lekarz waży każde swoje słowo w mediach społecznościowych.
Instagramowa myślodsiewnia
Podobne problemy z treścią wpisów mają także inni instalekarze. Pilnują się, choć przyznają, że czasem pokusa zamieszczenia ostrego wpisu jest duża. Im mocniejszy wpis, ciekawiej opisany przypadek medyczny, tym większe zasięgi. Więcej komentarzy, polubień i obserwujących. A to wyznacznik tego, kto w internecie się liczy, kto ma wpływ na opinię rzeszy odbiorców. To cenny kapitał.
Lek. Michała Błocha, czyli instagramowego @drhospice, obserwuje 32 tysiące osób. Lekarz zaczął publikować w tym medium w 2018 r. Był wtedy rezydentem, od dwóch lat pracował w hospicjum oraz zakładzie opiekuńczo-leczniczym dla dzieci.
– Choć na Instagramie udzielało się już wielu lekarzy, to żaden z nich nie pisał o pediatrii paliatywnej. Pomyślałem, że będę pierwszy – wspomina.
Zamierzał przełamywać stereotypy na temat tej dziedziny. Pokazywał, że hospicjum to nie umieralnia, ale miejsce, gdzie celebruje się każdą chwilę życia. Jak z cytryny wyciska się to, co najlepsze.
Z początku publikował dla garstki znajomych. Któryś z postów udostępniła Anna Wyrwas, znana na Instagramie pod nikiem @mlodyfarmaceuta. Także @roza_lekarzdladzieci (Róża Hajkuś) czy @dbajowzrok Justyna Nater podzieliła się postem kolegi. Lawinowo zaczęło przyrastać obserwatorów @drhospice. − Kiedy zobaczyłem dwa tysiące obserwujących, uznałem to za sukces – mówi lekarz.