Ostry dyżur

Popandemiczne żniwo wśród chorych na serce

Wojciech Skowroński

Większość pacjentów z zawałem serca przywożona jest do ośrodków kardiologicznych − w tym do Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu (SCCS) − w pierwszych godzinach zawału. Niestety część z nich zgłasza się samodzielnie dopiero po kilku dniach, tygodniach lub nawet latach od wystąpienia pierwszych objawów choroby. Wynika to z obaw pacjentów o zakażenie SARS-CoV-2 w szpitalu oraz z niewydolności przeciążonego systemu opieki zdrowotnej. Przy braku wdrożenia skutecznej terapii w pierwszych godzinach zawału, w kolejnych latach należy się spodziewać większego odsetka pacjentów z niewydolnością pozawałową serca, z powikłaniami, które zwiększą liczbę zgonów

Ostry zawał mięśnia sercowego, niewydolność i/lub zaburzenia rytmu serca, problemy zakrzepowo-zatorowe − jak podają statystyki, są to najczęstsze powikłania kardiologiczne po przebyciu COVID-19. Powstaje jednak pytanie, czy to ta choroba jest bezpośrednią przyczyną powikłań. W ocenie kardiologów ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu liczba pacjentów z niewydolnością serca utrzymuje się na podobnym poziomie jak przed pandemią, ale u części chorych lekarze diagnozują powikłania będące wynikiem ich rezygnacji z pomocy lekarskiej w obawie przed zakażeniem SARS-CoV-2. Zamknięcie przychodni podstawowej opieki zdrowotnej (POZ), wprowadzenie tele-porad, a do tego lęk związany z zachorowaniem na COVID-19 spowodowały, że pacjenci czasami nie zgłaszali się na badania kontrolne nawet przez dwa lata.

Za późno do kardiologa z obawy przed zakażeniem SARS-CoV-2

− Problem zaczynał się wtedy, gdy pacjent przeszedł COVID-19 i po przebyciu tej choroby nasiliły się u niego objawy niewydolności serca. Taki chory, lecząc się we własnym zakresie, trafiał do nas w stadium zdekompensowanej niewydolności serca. Oczywiście kardiologia wciąż dysponuje możliwościami leczenia takich osób, ale rokowanie u nich jest już gorsze. By zaproponować tym chorym dalsze leczenie, najpierw trzeba poprawić ich parametry życiowe, tak by ustabilizował się ich stan – mówi dr hab. n. med. Krzysztof Dyrbuś ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.

W ocenie specjalisty COVID-19 stosunkowo rzadko przyczynia się do powikłań sercowo-naczyniowych. Z danych wynika, że do uszkodzenia układu sercowo-naczyniowego dochodzi u ok. 20% pacjentów chorych na COVID-19. U ok. 40% omawianej grupy pacjentów przebieg infekcji jest asymptomatyczny.

– Konsekwencje rezygnacji pacjentów z pomocy lekarskiej w obawie przed zakażeniem koronawirusem zauważyłem zarówno na oddziale szpitalnym, jak i w poradni. Chorzy wychodzili z założenia: „Jeszcze zaczekam, a skoro dostępna jest tele-porada, to sko...

Pełna wersja artykułu omawia następujące zagadnienia:

Za późno do kardiologa z obawy przed zakażeniem SARS-CoV-2

− Problem zaczynał się wtedy, gdy pacjent przeszedł COVID-19 i po przebyciu tej choroby nasiliły się u niego objawy niewydolności serca. Taki chory, [...]

Kardiologia nie dysponuje terminem „leczenie paliatywne”

Z leczeniem paliatywnym mamy do czynienia wtedy, gdy nie możemy zaproponować choremu żadnej skutecznej metody terapeutycznej. W kardiologii jest nieco inaczej. Implantacja stentów, [...]

Potrzeba uważnej diagnostyki i adekwatnego leczenia

Od stanu pacjenta zależy decyzja o zastosowaniu leczenia odwadniającego, poszerzającego naczynia czy włączeniu katecholamin. Kolejny etap postępowania to poszukiwanie źródła niewydolności. W przypadku [...]

Pęknięcie serca

− Przyjmowałem ostatnio pacjenta z pęknięciem serca. Zgłosił się do lekarza dopiero wtedy, gdy nasilały się u niego objawy niewydolności serca. Czas pomiędzy [...]

Do góry