Słowo wstępne
Słowo wstępne
prof. dr hab. n. med. Dariusz Moczulski
Szanowni Państwo!
Z uwagą obserwuję nowy proces wnioskowania o rozpoczęcie szkolenia specjalizacyjnego przez lekarzy. Słyszę, że osoby biorące w nim udział są pełne obaw o jego wyniki. Proces ten nigdy nie był idealny, lecz próby jego poprawy stworzyły kaskadę kolejnych problemów. Podstawowym było wprowadzenie jawnej puli pytań do Lekarskiego Egzaminu Końcowego, który w swoim założeniu miał być egzaminem konkursowym. Miał dawać pierwszeństwo osobom lepszym w ubieganiu się o miejsca specjalizacyjne. Miał również wyrównać różnicę pomiędzy uczelniami w wystawianiu ocen. Wprowadzenie jawnej puli pytań zniszczyło konkursowy charakter tego egzaminu. Osoby przystępujące do LEK bezbłędnie odpowiadają na wszystkie pytania z jawnej puli, a konkurs rozpoczyna się dopiero przy pytaniach spoza niej. Powoduje to, że wyniki LEK są bardzo zbliżone do siebie i często jedynie przypadek decyduje o tym, kto uzyska lepszy rezultat i będzie miał pierwszeństwo w otrzymaniu miejsca specjalizacyjnego. LEK w obecnej formie można by porównać do wyścigu kolarskiego na 200 km, w którym pierwsze 140 km można przejechać samochodem z rowerem na dachu.
W ostatnim czasie szeroko dyskutowano zwiększenie liczby uczelni, które będą kształciły na kierunku lekarskim, a przez to wzrost liczby studentów. Z jednej strony może to zwiększyć konkurencję pomiędzy poszczególnymi uczelniami, lecz z drugiej pojawiają się obawy, czy wzrost liczby studentów nie pogorszy jakości kształcenia. Celem zwiększania liczby miejsc na kierunku lekarskim jest uzupełnienie niedoboru lekarzy, szczególnie w miejscach i na specjalizacjach mniej atrakcyjnych dla absolwentów kierunku lekarskiego. Strategia polegająca tylko na pomnażaniu liczby studentów na kierunku lekarskim, bez dodatkowych działań zwiększających atrakcyjność tych specjalizacji i miejsc, może się okazać jedynie dolewaniem wody do dziurawego wiadra. Nasuwają się tutaj także wątpliwości, czy będzie nas w przyszłości stać na utrzymanie większej liczby absolwentów kierunku lekarskiego. Lekarzy potrzeba tylu, na ile stać dane społeczeństwo. Bogatsze społeczeństwa mają ich więcej niż uboższe, przez co mogą lepiej zapobiegać chorobom, szybciej je rozpoznawać i skutecznie leczyć. W uboższych społeczeństwach, przy mniejszej liczbie lekarzy medycyna polega raczej na gaszeniu pożarów, np. trzeba stracić 10 kg na wadze, zasłabnąć, zostać zabranym na SOR, aby dopiero tam rozpoznano cukrzycę typu 2, którą można było już zdiagnozować i skutecznie leczyć wiele lat wcześniej.
Tematem obecnego numeru „Medycyny po Dyplomie” jest hemochromatoza. Nie jest to częsta choroba, ale dlatego istnieje spore ryzyko, że rozpoznamy ją z dużym opóźnieniem i nie skorzystamy z możliwości jej skutecznej terapii. Warto zatem sobie o niej przypomnieć.