BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Słowo wstępne
Słowo wstępne
prof. dr hab. n. med. Maria Barcikowska Redaktor Naczelna
Drogie Koleżanki i Drodzy Koledzy!
Mam nadzieję, że niedługo będzie już wiosenna pogoda. W neurologii na razie nie widać żadnych zmian. Dopiero nastąpią i oby były korzystne. Ciekawa jestem, czy uda się „dobra zmiana” w naszej dziedzinie. Bardzo interesujące, czy to, co powtarzamy od wielu lat, ma teraz szanse zaistnieć. Czy uda się stworzyć nowe proporcje między neurologią ambulatoryjną a hospitalizacyjną w pracy i finansowaniu? Od tylu lat powtarzamy jako neurolodzy, że bardziej ekonomiczne w neurologii są ambulatoryjna i jednodniowa diagnostyka oraz leczenie. U tak wielu chorych można ustalić rozpoznanie bez konieczności pobytu w szpitalu. Poliklinika umożliwia diagnostykę i leczenie większości chorób zwyrodnieniowych, w tym najpopularniejszych – choroby Alzheimera, Parkinsona, ale i tych rzadko spotykanych. W grupie pacjentów, którzy nie wymagają hospitalizacji do rozpoznania, a nawet leczenia rzutów choroby, znajdują się także osoby z SM. Pobyt w domu pomiędzy kolejnymi kroplówkami sprawia, że chory czuje się lepiej.
Hospitalizacja osób otępiałych jest dla nich niekorzystna pod każdym względem. Wiele z nich okupi ją delirium lub jeszcze długo potem będzie dochodzić do wcześniejszego stanu zdrowia. Część z nich pozostanie już w gorszej kondycji na stałe.
Diagnostyka padaczki, bólu głowy oraz dyskopatii w większości przypadków może odbywać się w trybie ambulatoryjnym. Pozostają udary, stany padaczkowe i choroby wymagające inwazyjnych badań diagnostycznych. Tylko tacy pacjenci powinni przebywać na oddziałach neurologicznych. Logicznie myśląc, przełożenie środka ciężkości z hospitalizacji na poradnie musi być tańsze dla państwa. Jeżeli efektem takiej dyskusji nie będzie gruntowna zmiana finansowania ambulatoryjnego i dziennego, a tylko ograniczenie leczenia szpitalnego, będzie jeszcze gorzej. W najczarniejszych snach boję się tego scenariusza najbardziej. Nie ma możliwości osiągnięcia równowagi bez uczciwego opłacenia diagnostyki ambulatoryjnej, godziwego wynagrodzenia neurologa i rzetelnej wyceny jego czasu. W większości przypadków specjalista powinien tylko ukierunkowywać dalsze leczenie jako konsultant po rozpoznaniu choroby w POZ lub przez lekarza rodzinnego. To, że neurolodzy odbywają setki niepotrzebnych, jałowych wizyt, zamiast ograniczyć się do porad ważnych, potrzebnych i dobrze opłacanych, jest ogromnym utracjuszostwem z jednej strony, z drugiej oczywistą metodą na wydłużanie irracjonalnych kolejek.
Jeśli nie opłaci się lepiej lekarzy pracujących na oddziałach, SOR, dyżurach i jako konsultanci, liczba ogłoszeń dawanych przez kierowników oddziałów (nawet klinik uniwersyteckich) rozpaczliwie poszukujących neurologów będzie jeszcze większa. Wiem, bo czytam je, kiedy umieszczam swoje…
W oczekiwaniu na lepsze zmiany życzę wytchnienia podczas zbliżających się Świąt Wielkanocnych.