Słowo wstępne

Pandemia – ciąg dalszy

prof. dr hab. n. med. Andrzej Kawecki

Redaktor Naczelny „Onkologii po Dyplomie”

Small kawecki a ww003 x kopi opt

prof. dr hab. n. med. Andrzej Kawecki

Chciałoby się już zapomnieć o pandemii SARS-CoV-2 i miałem nadzieję, że wirus nie będzie więcej tematem słowa wstępnego. Niestety, obecnie jesteśmy w fazie wręcz dramatycznej eskalacji zakażeń, wskazującej, że epidemia wymknęła się spod kontroli. Taki stan wpływa negatywnie (to mało powiedziane) na funkcjonowanie ośrodków onkologicznych i możliwości opieki nad chorymi na nowotwory.

Wypracowane w poprzednich miesiącach systemy ochrony szpitali onkologicznych wg zasady „szpitala wolnego od COVID-19” były skuteczne przy umiarkowanej liczbie zakażeń. System testów przesiewowych umożliwiał identyfikowanie chorych z zakażeniem przed przyjęciem do szpitala, a przypadki infekcji wśród personelu miały zwykle ograniczony i łatwy do opanowania charakter. Oczywiście co pewien czas konieczne okazywało się zamknięcie oddziałów, ale było to zjawisko względnie rzadkie.

Sytuacja zmieniła się wraz z drugą falą pandemii, która przyniosła kilkudziesięciokrotny wzrost zakażeń w skali kraju. Znajduje to odbicie również w pracy szpitala. Na przykład: w laboratorium COVID-19 Narodowego Instytutu Onkologii, które wykonuje do 300 testów dziennie, w maju, czerwcu, lipcu i sierpniu przypadki dodatnie były wykrywane najwyżej kilka razy w miesiącu. Obecnie jest to ok. 20 (lub nawet więcej) przypadków każdego dnia. Oprócz częstych zakażeń personelu rośnie liczba pacjentów, u których objawy rozwijają się w trakcie hospitalizacji. Jest to powodowane okienkiem diagnostycznym stanowiącym słabą stronę testów przesiewowych. U pacjenta ujemnego w danym dniu zakażenie może się ujawnić w ciągu tygodnia, już w trakcie hospitalizacji, stając się zarzewiem ogniska epidemicznego. Niestety takie sytuacje są nagminne, co skutkuje koniecznością czasowego zamykania klinik i oddziałów.

Rosnąca liczba zakażeń u chorych na nowotwory wymusza także zmianę systemu działania ośrodków onkologicznych. Zasada zachowania „szpitala wolnego od COVID-19” na obecnym etapie pandemii stała się niemożliwa do zrealizowania. O ile uprzednio chorzy z potwierdzonym zakażeniem SARS-CoV-2 byli przekazywani do szpitali jednoimiennych, o tyle obecnie rosnąca liczba takich przypadków wymusza konieczność tworzenia oddziałów przeznaczonych dla pacjentów z COVID-19 w ramach ośrodków onkologicznych. Chorzy z zakażeniem muszą być izolowani od pozostałych, w przeciwnym razie ogniska będą się rozszerzały, co doprowadzi do paraliżu całych szpitali. W Narodowym Instytucie Onkologii w Warszawie taki oddział z zapleczem intensywnej opieki medycznej uruchomiliśmy na początku listopada. Szybko się on zapełnia. Decyzje nie są łatwe, a wszelkie rozwiązania zawsze będą budziły wątpliwości. Jedno jest oczywiste: niezależnie od trudnej (jeśli nie dramatycznej) sytuacji epidemicznej musimy w miarę możliwości zapewnić optymalną opiekę chorym onkologicznym. To niezwykle wymagające i skomplikowane zadanie, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę czasowe przerwy w pracy poszczególnych oddziałów oraz rosnącą absencję personelu medycznego.

Przed nami bardzo trudny czas. Na szybką poprawę sytuacji epidemicznej i powrót wskaźników zachorowalności do stanu choćby z lipca nie można liczyć. System opieki zdrowotnej, w tym onkologicznej, musi przetrwać. Do tego oprócz zaangażowania personelu medycznego, które w większości jest imponujące, potrzeba wsparcia finansowego, bo koszty naszej działalności w dobie pandemii rosną w zastraszającym tempie.

Do góry