Pozytywne zdziwienie w psychiatrii

Druga strona medalu

dr n. med. Grzegorz Opielak

Oddział Psychiatrii i Oddział Psychogeriatrii SPZZOZ w Janowie Lubelskim; Katedra Fizjologii Człowieka, Uniwersytet Medyczny w Lublinie

W marcu minęły dwa lata od ogłoszenia pierwszego lockdownu w Polsce. Rok 2021, podobnie jak poprzedni, przyniósł nam wiele nowych doświadczeń, tych ciekawych i mniej ciekawych. Innymi słowy, nie pozostał jednym z wielu, bo niejednego nas nauczył… Ze względu na specyfikę pisma tematyka poniższego artykułu powinna pozostać w kręgu psychiatrii, proszę zatem wybaczyć, jeśli czasem się z niego wymknie. Mimo wszystko obiecuję, że w tych rozważaniach nie wydostaniemy się z kręgu szeroko pojętej medycyny.

Przed wielu laty w jednym ze swoich filmów grupa satyryków spod herbu Monty’ego Pythona zaprezentowała piosenkę pod jakże prześmiewczym tytułem: „Always look on the bright side of life”. A już wyjątkowo humorystycznego charakteru piosenka owa nabrała, gdy potęga X muzy pozwoliła widzieć okoliczności, w jakich została odśpiewana… Jakkolwiek było, stała się od tego momentu prawdziwym, choć oczywiście nieoficjalnym, hymnem wszystkich optymistów. Ja sam raczej nie należę do grona tych optymistycznych „z urodzenia”, takich, dla których szklanka jest zawsze do połowy pełna, a przebita opona oznacza tylko tyle, że trzy pozostałe są w dobrym stanie. Staram się być zawsze realistą i pragmatykiem, dokonywać trzeźwych i wyważonych osądów, a mimo to w obecnej sytuacji – drugiej dekady XXI w. – postaram się odnaleźć nieco pozytywów we wszystkim, co dzieje się dokoła, w związku z – mijającą na szczęście – kolejną falą pandemii.

Nie miejmy złudzeń, że czyjejś uwadze mogło umknąć, iż od zeszłego roku mamy kompletnie nową, „pandemiczną” medycynę, w której postaramy się wyłowić wszystko, co można byłoby uznać za korzystne. Właściwie to nie tyle medycynę mamy nową, ile klimat do jej „uprawiania”, a przyglądając się zachodzącym zmianom „medycznego klimatu”, spróbujemy znaleźć jakiekolwiek pozytywy nadchodzących transformacji. W obecnej sytuacji już nikt chyba nie ma złudzeń co do faktu, iż to, czego jesteśmy świadkami w związku z COVID-19, wywoła nie tyle chwilową przemianę, ile trwałe przemodelowanie medycznego świata wokół nas. Nikt chyba nie sądzi, by po zakończeniu pandemii były jakiekolwiek szanse na prosty powrót do tego, co było wcześniej… Zmieniliśmy się my, zmieniły się nasze szpitale i nasze oddziały, wreszcie zmienili się pacjenci, czy po prostu otaczający nas ludzie. Tego procesu nie uda się cofnąć ani zatrzymać. Trochę jak w innej, już całkiem poważnej i rockowej piosence „Erase and rewind” zespołu The Cardigans.

Wypada tutaj nadmienić, że w tym wszystkim zupełnie nie chodzi o sferę organizacyjną. Ta, co od dawna wiadomo, na zawsze pozostanie wypadkową kilku czynników: możliwości finansowych, klimatu politycznego i potrzeby chwili. Zajmiemy się raczej zmia...

Do góry