BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Ale zgrzyt
Ale zgryz
Dr n. med. Andrzej Baszkowski
Na urzędników możemy liczyć. Gdy jesteśmy przekonani, że wszystko działa jak należy, zostało zdefiniowane, poddane kontroli i sprawozdawczości, to urzędnicy bez najmniejszego trudu, jakby nigdy nic, wydają nowe rozporządzenie, zarządzenie czy dyrektywę. Uznają bowiem, że trzeba zagospodarować obszary nie dość dobrze dotąd penetrowane lub leżące odłogiem. I tak, zamiast zajmować się pacjentem, musimy się zabrać za papiery. Oto ostatni przykład.
Dotąd było tak, że odpady medyczne należało zapakować i przekazać firmie, która w fachowy sposób i w umówionym czasie zabierze je z naszego gabinetu. Ta natomiast wydawała pisemne poświadczenie o odbiorze, łącznie z rachunkiem, po czym przekazywała odpady do utylizacji. Od lutego br. to nie wystarczy. Firma utylizacyjna musi wydać w trzech egzemplarzach dokument potwierdzający unieszkodliwienie odpadów, z których jeden jest przekazywany nam, drugi wojewódzkiemu inspektorowi ochrony środowiska. O potwierdzenie musimy wystąpić sami i przechowywać je przez pięć lat.
Lekarze, którzy jak wiadomo są ludźmi wiecznie niezadowolonymi i marudzącymi, zamiast podejść ze zrozumieniem do wysiłku urzędników, mówią, że to papierologia i zadają niepoważne pytania. Po co to? Co do tej pory było źle? Posuwają się nawet do naiwnego twierdzenia, że firma, która zabiera odpady, odpowiada za to, co z nimi zrobi i nas nie powinno to obchodzić.
Jest to myślenie nieodpowiedzialne. Sprawa jest poważna. Potwierdza to stosowny artykuł ustawy, który mówi, że kto między innymi nie przechowuje dokumentu potwierdzającego unieszkodliwienie zakaźnych odpadów, podlega karze grzywny, a nawet aresztu.