Chirurgia dziecięca do wycięcia

Według map potrzeb zdrowotnych polskie szpitale powinny zredukować liczbę miejsc na oddziałach chirurgii dziecięcej o blisko 100 łóżek. I są już pierwsze decyzje odnoszące się do map – pod nóż ma pójść oddział chirurgii dziecięcej w Szpitalu Bielańskim w Warszawie. Na likwidację nie zgadzają się lekarze.

Oddział to 19 łóżek (plus jedno wyjątkowego nadzoru), 1,6 tys. pacjentów, tysiąc zabiegów, 13 tys. konsultacji rocznie. Ma zakończyć działalność na przełomie stycznia i lutego przyszłego roku.

Lekarze pracujący na oddziale, mimo zapewnień ze strony dyrekcji placówki, że pracy nie stracą, nie chcą zgodzić się na likwidację chirurgii dziecięcej. Przygotowali petycję do Hanny Gronkiewicz-Waltz, w której domagają się utrzymania oddziału. Podpisało się pod nią już ponad 2,5 tys. mieszkańców Warszawy.

„Jesteśmy jedynym szpitalem w północnej części powiatu warszawskiego posiadającym zarówno oddział pediatryczny i chirurgiczny, zaplecze neurochirurgiczne, gastroenterologiczne, laryngologiczne, ginekologiczne i możliwość przeprowadzenia pełnej diagnostyki, w tym tomografii komputerowej i rezonansu magnetycznego” – czytamy w petycji.

„Jeżeli dojdzie do zamknięcia Oddziału Chirurgicznego dla dzieci w Szpitalu Bielańskim – pacjenci zmuszeni będą szukać pomocy w innych szpitalach. Szpitale w Dziekanowie Leśnym i szpital przy ul. Kopernika, które będą w tym przypadku logistycznie najlepszym rozwiązaniem, nie są wyposażone w zaplecze diagnostyczne, nie dyżurują w nich radiolodzy, co w praktyce oznacza konieczność odsyłania dziecka po urazie do innego szpitala – np. celem wykonania USG lub tomografii komputerowej - oczekiwanie na karetkę transportową (często wielogodzinne) i stwarza bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia pacjenta. Znacznemu wydłużeniu ulegnie również czas oczekiwania na przyjęcie przez lekarza w SOR oraz czas oczekiwania na wykonanie zabiegów planowych” – dodają lekarze.

Dyrekcja szpitala zapewnia, że mali pacjenci znajdą pomoc w innych szpitalach. Kontrakt z NFZ zaś zostanie przekazany na mocy cesji Warszawskiemu Szpitalowi dla Dzieci przy ul. Kopernika. Podobnie stanie się z kadrą – lekarze mają nadal pracować, tyle że we wspomnianej placówce, a nie w Szpitalu Bielańskim.

Komentarz

Prof. Janusz Bohosiewicz, konsultant krajowy w dziedzinie chirurgii dziecięcej:

Publikacja map potrzeb zdrowotnych nie miała spowodować od razu zamykania oddziałów. Mało tego, wiemy przecież, że mapy są nieprecyzyjne i dopiero uzupełnianie ich co rok o nowe informacje może stać się wiarygodnym wskaźnikiem do podejmowania takich decyzji. Dyrektor, który chce zamknąć oddział, wykorzystuje sytuację zapisania w mapach potrzeb zdrowotnych o tym, że łóżek jest za dużo. Natomiast nie analizuje tego, ile dzieci jest przyjmowanych na wspomniany oddział w Szpitalu Bielańskim, a jest ich przyjmowanych całkiem sporo. Konsultant krajowy niestety nie ma wiele w tej sprawie do powiedzenia, bo nikt się do mnie o opinię nie zwrócił. Dyrektorzy szpitali prowadzą swoją politykę i kierują się w niej przede wszystkim ekonomią. Według mojej wiedzy, jest to pierwsza w kraju próba zamknięcia oddziału chirurgii dziecięcej. Kiedy rozmawiałem z dr Barbarą Więckowską, dyrektor departamentu analiz i strategii Ministerstwa Zdrowia, usłyszałem zapewnienie, że mapy nie zostały stworzone po to, żeby zamykać oddziały. Z drugiej strony, mapy mapami, ale jest jeszcze polityka zdrowotna województwa. I na tym poziomie powinny zostać dokonane analizy, czy dzieci przyjmowane dotychczas w Szpitalu Bielańskim będą miały zagwarantowany równie dobry dostęp do świadczeń w innych szpitalach.

JD