Skąd się biorą bezrobotni lekarze?

Dane statystyczne mówią o wzroście liczby bezrobotnych lekarzy. Tymczasem kolejne szpitale zamykają oddziały z powodu braku kadry medycznej.

Według danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej w ub.r. spadek liczby bezrobotnych odnotowano w siedmiu zawodach na dziesięć. Ale w niemal 300 liczba osób bez pracy zwiększyła się o co najmniej 10 proc.

Największy wzrost dotyczy lekarzy!
Pod koniec 2016 roku w tej grupie zawodowej bezrobotnych było mniej niż 900 lekarzy. Natomiast rok później już blisko 330 więcej.
W ocenie dr. Andrzeja Sokołowskiego, prezesa Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych, temat bezrobocia wśród lekarzy istnieje tylko w statystykach.
– Większość z nas jest w tej chwili na emeryturze. W związku z tym formalnie nie pracuje, ale przyjmuje różnego rodzaju zlecenia. Jeżeli lekarz jest na emeryturze, to formalnie jest nieczynny zawodowo. Więc na pytanie w ankiecie, czy pracuje na etacie, odpowiada, że nie. Taką samą odpowiedź dają ankieterom osoby, które pracują jako samozatrudnieni lub na podstawie kontraktów. Lekarzy bezrobotnych po prostu nie ma – mówi podyplomie.pl dr Andrzej Sokołowski.
Jest odwrotnie. Problem braku lekarzy dotyczy wielu placówek opieki zdrowotnej w całym kraju. Kilka dni temu szpital w Pszczynie stracił kontrakt z NFZ, m.in. z powodu braku personelu medycznego. W Szpitalu Biziela w Bydgoszczy na dyżurach na SOR nie ma chirurga – są: lekarz ogólny, ortopeda, neurolog, internista i kardiolog.
Na początku marca o zawieszeniu pracy oddziałów pediatrycznego i gastrologiczno-wewnętrznego oraz o zmniejszeniu liczby przyjęć na oddziale nefrologiczno-wewnętrznym z powodu braku lekarzy zdecydowała też dyrekcja Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Jastrzębiu-Zdroju (śląskie).

INK