Instrumentariuszki protestują, cierpią lekarze?

W Barlickim w Łodzi od tygodnia sale operacyjne stoją.

Ponad 110 z 400 zatrudnionych pielęgniarek ze szpitala im. N. Barlickiego poszło na zwolnienia lekarskie. Są to instrumentariuszki z bloku operacyjnego i pielęgniarki anestezjologiczne. Centralny Blok Operacyjny praktycznie nie działa, prowadzone są tylko zabiegi ratujące życie.

Praca oddziałów zabiegowych: neurochirurgii, chirurgii ogólnej i gastrologicznej, plastycznej i szczękowej, jest praktycznie sparaliżowana. Pielęgniarki w rozmowie z podyplomie.pl stwierdziły, że nie prowadzą protestu, a tylko „pochorowały się z przemęczenia”.

Jak donosi prasa, pielęgniarki domagają się wzrostu podstawowej pensji o 20 proc., czyli ok. 500-600 zł brutto.

Choć większość lekarzy w szpitalu pracuje na etacie, a tylko siedmiu jest zatrudnionych na kontraktach (chirurdzy i anestezjolodzy), to obawiają się, że przestój negatywnie wpłynie na ich uposażenia. – Lekarze są zatroskani zaistniałą sytuacją – przyznaje w rozmowie z podyplomie.pl Aneta Olejniczak, zastępca dyrektora szpitala ds. finansowych. Tłumaczy, że lekarze stawiają się w pracy zgodnie z harmonogramem ustalanym przez ordynatorów oddziałów, zgodnie z potrzebami. – Obecnie wydaje nam się, że lekarze kontraktowi nie powinni odczuć konsekwencji zaistniałej sytuacji – dodaje dyr. Olejniczak. – Niewątpliwie w powyższej sytuacji szpital traci finansowo. Koszty i skutki finansowe będą podsumowywane po pozytywnym zakończeniu obecnej sytuacji.

Szpital prowadzi negocjacje z zarządem Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych oraz z pełnomocnikiem grupy pielęgniarek z bloku operacyjnego. Zgłosił także do ZUS wniosek o weryfikację zaświadczeń lekarskich o niezdolności pielęgniarek do pracy.

ID