Niedługo w szpitalach będzie więcej kamer niż lekarzy

NIK: samowolka z monitoringiem

Szpitale na potęgę zakładają kamery monitoringu. NIK przeprowadził kontrolę, czy nie naruszają one intymności pacjentów. W jednym z 12 skontrolowanych szpitali w Białej Podlaskiej jest ich 177. Łącznie w 12 skontrolowanych szpitalach systemy monitoringu obejmowały 962 kamery oraz 28 ich atrap.

Większość kamer zainstalowano w miejscach ogólnodostępnych: w korytarzach, na klatkach schodowych, w windach, a także na parkingach. W 11 szpitalach znajdowały się także w pomieszczeniach, w których – według rozporządzeń ministra zdrowia z 26 czerwca 2012 roku i 16 grudnia 2016 roku – nie powinno ich być, tj. w gabinetach zabiegowych, salach chorych i obserwacyjnych, izolatkach, gabinetach rezonansu magnetycznego, pokoju odwiedzin oraz w punktach rejestracji pacjenta.

Ustawa o ochronie danych osobowych (art. 26 ust. 1 pkt 4) nakłada na administratora danych obowiązek przechowywania danych nie dłużej, niż to jest niezbędne, aby np. umożliwić wykrycie sprawców. Tymczasem z powodu zbyt krótkiego okresu przechowywania nagrań z monitoringu wizyjnego w trzech szpitalach nie było możliwości udostępnienia nagrań policji.

Kontrola wykazała, że okresy przechowywania zarejestrowanego obrazu w części szpitali wynikały z możliwości technicznych urządzeń (pojemności dysku twardego) – wynosiły od czterech do 282 dni. Czas przechowywania nagrań określono w siedmiu szpitalach, jednak trzy z nich nie przestrzegały tych regulacji.

Jak stwierdziła kontrola, w żadnym z 12 szpitali nie przeprowadzano analizy, czy monitoring wizyjny przyczynia się do poprawy bezpieczeństwa pacjentów, czy faktycznie dostarcza dowodów, czy nie należy zmienić lokalizacji kamer.

Choć monitoring miał poprawić bezpieczeństwo i ograniczyć dewastacje na terenie szpitala, dane uzyskane z policji nie potwierdzają, że to się udało. Tylko w czterech szpitalach w 2017 roku odnotowano tendencję zniżkową zdarzeń niebezpiecznych w stosunku do liczb z 2015 roku (m.in. kradzieży, uszkodzenia mienia, włamania, narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia, oddalenia pacjenta ze szpitala, interwencji w związku z awanturującym się pacjentem). W czterech szpitalach liczba zdarzeń niebezpiecznych wzrosła w 2017 roku w stosunku do 2015 roku, a w jednym się nie zmieniła.

Do zdarzeń niebezpiecznych przeważnie dochodziło w miejscach nieobjętych systemem monitoringu wizyjnego.

Policja lub prokuratura wystąpiły do szpitali o udostępnienie nagrań z monitoringu wizyjnego z 83 odnotowanych zdarzeń. Szpitale przekazały 66 zarejestrowanych nagrań. Nie przekazano nagrań pozostałych 17 zdarzeń. Dlaczego? W 14 przypadkach nagrania były przechowywane zbyt krótko i zostały już skasowane, a w trzech – z powodu braku kamer w miejscu zdarzenia. W większości przypadków przekazane nagrania nie przyczyniły się do wykrycia sprawcy z powodu np. niskiej ich jakości, uniemożliwiającej identyfikację sprawcy.

Skuteczność monitoringu wizyjnego obniżał również stan techniczny kamer. W trzech szpitalach stwierdzono 27 uszkodzonych kamer, a z 17 kamer obraz nie był przekazywany do rejestratora i nie był widoczny na monitorze.

NIK wniósł do premiera o doprowadzenie do kompleksowego uregulowania zasad funkcjonowania monitoringu wizyjnego w przestrzeni publicznej.

 

ID