Na braki kadrowe… lojalki

Szpitale wywierają presję, aby anestezjolodzy podpisali umowy lojalnościowe.

Związek Zawodowy Anestezjologów (ZZA) wyraził stanowczy protest i zaapelował o nieskładanie takich zobowiązań po tym, jak otrzymał wzór ,,oświadczenia lekarza specjalisty” opracowany przez jednego z pracodawców.

Jako podstawę  prawną podano jeszcze nieobowiązujący art. 4 ust. 3 pkt 2 w projekcie ustawy o zmianie ustawy o świadczeniach finansowanych ze środków publicznych z dnia 8 maja 2018 roku.

Jak wskazał zarząd główny ZZA, zobowiązywanie lekarzy „do nieudzielania świadczeń tożsamych dla tutejszego pracodawcy (…) u innego świadczeniodawcy realizującego umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia”, które pracodawcy opierają na nielegalnej podstawie prawnej, jest nadużyciem w stosunku do pracownika. Tego typu przypadki działań dyrektorów szpitali, które Związek określa jako nielegalne i bezprawne, będą zgłaszane do Państwowej Inspekcji Pracy oraz do Sądu Pracy.

Skąd te lojalki?

Prof. Jarosław J. Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali, w rozmowie z podyplomie.pl wskazuje, że chodzi m.in. o problem z obsadą dyżurów, który prawdopodobnie się jeszcze nasili.

– Obecnie mamy anachroniczny system dyżurowy. Polega on na rozpoczynaniu kilkugodzinnych dyżurów np. o godzinie 15, kiedy w szpitalach jest wielu specjalistów wąskich dziedzin. Dotychczas się nie nauczyliśmy, aby takie dyżury pełnili w systemie 12-godzinnym lekarze wielofunkcyjni, a specjaliści byli pod telefonem w miarę potrzeby. To kwestia reorganizacji w przyszłości systemu dyżurów – podkreśla prof. Fedorowski.  

Zaznacza też, że lekarze sami walczyli o to, aby mieć godne warunki pracy w jednym miejscu za godne zarobki.

–  Oczywiście, co to są godne zarobki, to jest kwestia interpretacji. My raczej mówimy – zarobki adekwatne do tego, jakim budżetem dysponują szpitale – kontynuuje.

Dodaje, że trudno sobie wyobrazić, aby za tym nie szedł wymóg pracy w jednym miejscu, co jest elementem porozumienia z resortem zdrowia i zgodne z tym, o co walczyli sami lekarze. Zresztą w wielu krajach, w których lekarze zarabiają adekwatnie do możliwości budżetów szpitali, tak jest. Lekarze nie pracują w innych miejscach, a jeżeli tak, to w sposób niekolidujący z ich głównym miejscem pracy.

– W zawartym porozumieniu również jest taka możliwość. Lekarz może pracować np. w poradni, która nie ma kontraktu z NFZ. To jest też kwestia bezpieczeństwa i odpowiedzialności. Przecież to właśnie środowisko lekarskie podnosiło problem przemęczenia lekarzy – podsumowuje prof. Jarosław J. Fedorowski.

INK