Czy temu strajkowi winna jest sieć?
W rybnickim szpitalu protestują wszystkie grupy zawodowe.
Nadal brak porozumienia w sprawie podwyżek dla pracowników Wojewódzkiego Szpitala nr 3 w Rybniku. W trwającym tam strajku wszystkich grup zawodowych, także Związku Zawodowego Anestezjologów i Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, czynnie bierze udział ok. 350 osób. Zostało podpisane częściowe porozumienie dotyczące obsady pielęgniarskiej na dyżurach (dotyczy pielęgniarek bloku anestezjologii i intensywnej terapii), wciąż nie ma jednak zgody co do wysokości podwyżek dla pracowników. Strajkujący domagają się wzrostu płac o 1,2 tys. zł brutto. Tak wysoka podwyżka jest poza możliwościami finansowymi szpitala, którego zadłużenie na ten rok wynosi ponad 10 mln zł.
Jak mówi rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala nr 3 w Rybniku Michał Sieroń, problemy finansowe to efekt ustawy o sieci szpitali, która obniżyła wysokość kontraktu rybnickiej placówki z Narodowym Funduszem Zdrowia do stanu sprzed trzech lat. Strony sporu kwestie finansowe negocjowały już w Urzędzie Marszałkowskim, nie doszło jednak do porozumienia.
Związkowcy liczą, że rozmowy będą kontynuowane podczas Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego. Władze szpitala liczą także na negocjacje z Narodowym Funduszem Zdrowia.
Od zeszłego tygodnia rybnicki szpital działa w trybie ostrodyżurowym. Realizowane są tam tylko zabiegi ratujące życie. Lekarze, jak sami mówią, popierają strajk, ale starają się nie odchodzić od łóżek pacjentów i chcą wykonywać swoje obowiązki. – Mamy tryb ostrodyżurowy. O bezpieczeństwo pacjentów powinna zadbać dyrekcja – mówi Piotr Rajman, przewodniczący NSZZ Solidarność w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 3 w Rybniku.
Spór zbiorowy trwa w rybnickim szpitalu od maja. W referendum przeprowadzonym w placówce na przełomie września i października zdecydowana większość głosujących opowiedziała się za rozpoczęciem akcji protestacyjnych ze strajkiem włącznie.