Jak przejść na e-zwolnienia, gdy internetu brak?

– Lekarze są przygotowani do wprowadzenia e-zwolnień. Kłopot w tym, że rzeczywistość wokół nie jest – tłumaczył podczas konferencji prasowej dr Michał Sutkowski, rzecznik Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce.
Kolegium ostro sprzeciwiło się obowiązkowi wystawiania e-zwolnień od 1 grudnia. – Nie można z perspektywy dużego miasta tworzyć rozwiązań dla całej Polski. Wystarczy wyjechać 30 km od Warszawy. W Osuchowie, gdzie pracuję, ostatnio zgasło światło cztery razy w ciągu dnia, w tym raz na godzinę. Oczywiście nadal przyjmowaliśmy pacjentów – mówi dr Sutkowski. Jak dodaje, to niejedyny problem z dostępem do systemu, ponieważ system często się zawiesza.
Zgodnie z wymogami ZUS lekarz musi być przygotowany na sytuacje awaryjne, mieć w rezerwie wydruki zwolnień, które wypełni ręcznie, a następnie w ciągu trzech dni wprowadzi dane do systemu.
Jak podkreśla dr Sutkowski, lekarze nie mają na to czasu. – Już obecnie wypełnianie różnego rodzaju druków zajmuje ponad sześć z dziesięciu godzin pracy. W czasie wolnym zajmujemy się wypełnianiem dokumentów związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej – dodaje.
Kolegium stoi na stanowisku, że e-zwolnienia powinny mieć charakter fakultatywny, jak to jest w większości krajów europejskich. – Jeśli szybki internet będzie w każdej polskiej wsi, wtedy zgodzimy się, by e-zwolnienia były obowiązkowe – zaznacza dr Sutkowski.
Tymczasem mimo zapowiedzi akcji protestacyjnej lekarzy polegającej na niewypisywaniu zwolnień na drukach ZUS, we wtorek w Radiu TOK FM prezes ZUS prof. Gertruda Uścińska podtrzymała, że od e-zwolnień nie ma odwrotu. Jak przekonywała, reforma ma służyć ubezpieczonym, a wprowadzane rozwiązania zapewniają bezpieczeństwo i wygodę. Przypomniała lekarzom o obowiązku wprowadzenia danych do systemu w ciągu trzech dni.
Prof. Tomasz Tomasik, prezes Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce, ocenia, że to nierealne. Ostrzega, że jeśli ZUS się nie wycofa, Polacy, nie mogąc otrzymać e-zwolnienia, będą przychodzili do pracy chorzy.