Na obelgi machamy ręką? To duży błąd!

Dr Paweł Grzesiowski radzi, jak wygrywać w sądzie.

Zaufanie pacjentów i ich rodzin do lekarza jest w naszym zawodzie najważniejsze. Dlatego hejtowany czy pomawiany lekarz, przekonany o swojej niewinności, musi walczyć o dobre imię – podkreśla w rozmowie z podyplomie.pl dr Paweł Grzesiowski, który w sądzie pierwszej instancji wygrał z antyszczepionkową liderką Justyną Sochą. Sąd przyznał znanemu epidemiologowi rację i uznał Justynę Sochę za winną pomówienia (wyrok jest nieprawomocny).

Jak przyznaje dr Grzesiowski, wielu lekarzy spotyka się z oszczerstwami, obelgami czy poniżaniem, jednak niewielu decyduje się na drogę sądową. Skupiają się na pracy, a na inwektywy machają ręką, licząc, że agresja sama przycichnie. Zdaniem dr. Grzesiowskiego to duży błąd.

– Jeśli ktoś nas szkaluje, poniża, a my się nie bronimy, to w domyśle przyznajemy się do winy i zachęcamy do dalszych ataków – mówi dr Grzesiowski.

Przekonuje, że brak reakcji na agresję słowną powoduje, że hejt często się nasila i przeradza w agresję fizyczną. – Dlatego absolutnie lekarze muszą walczyć o swoją godność wtedy, gdy ktoś niesłusznie próbuje im ją odebrać. Tym bardziej że są mechanizmy, które nam to umożliwiają – dodaje.

Kolegom w podobnej sytuacji radzi skorzystać z usług prawnika. Oceni on, czy są przesłanki do wystąpienia do sądu, bo nie każda niekorzystna dla lekarza publiczna wypowiedź jest pomówieniem. Wystarczy na przykład, że jest poprzedzona sformułowaniem typu „moim zdaniem” albo „prawdopodobnie”, a może być prawnie dopuszczalna. Ponadto prawnik może zastąpić lekarza podczas części rozpraw w sądzie, co pozwoli zaoszczędzić czas i zmniejszyć stres.

Czy procesy powstrzymają aktywistów antyszczepionkowych? Dr Paweł Grzesiowski przyznaje, że wyrok zapewne nie powstrzyma najbardziej zagorzałych hejterów, zauważa, że już po ogłoszeniu wyroku przez sąd pierwszej instancji wylała się na niego nowa fala hejtu. – Ci ludzie nie mają skrupułów, łatwo ich nie zmienimy. Ale musimy walczyć o naszą godność, o dobre imię wśród najbliższych i pacjentów. Oskarżenia czytają nasi pacjenci, którzy przychodzą i pytają, o co chodzi – to bardzo ważne, że możemy im wtedy odpowiedzieć: „To jest hejt, to są oszczerstwa, mam wyrok sądu, który to potwierdził” – tłumaczy dr Grzesiowski.

Przypomnijmy, że w opinii dr. Grzesiowskiego, poniżającego pomówienia dopuściła się Justyna Socha w liście, który wystosowała do Beaty Szydło, ówczesnej premier, oraz ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Zarzuciła w nim 10 lekarzom, w tym dr. Grzesiowskiemu, że są skorumpowani przez koncerny farmaceutyczne produkujące szczepionki oraz posiadają narzędzia do niszczenia ludzi. Sąd uznał, że Justyna Socha przekroczyła granice dozwolonej krytyki. Jej zarzuty były bezpodstawne (oskarżona nie potrafiła ich udowodnić), kobieta poniżyła lekarza i naraziła go na utratę autorytetu w oczach opinii publicznej. Zgodnie z wyrokiem liderka Stowarzyszenia STOPNOP ma zapłacić 2 tys. zł grzywny oraz wpłacić 10 tys. zł na jeden ze stołecznych szpitali. Mimo że wyrok jest nieprawomocny i wymierzony indywidualnie przeciw Justynie Sosze, kierowana przez nią organizacja rozpoczęła zbiórkę pieniędzy na ten cel.

ID