Młodzi lekarze nie chcą być internistami

Jeśli wykonywać ten zawód, to tylko prywatnie?

Ortodoncja, dermatologia, protetyka, chirurgia stomatologiczna, endokrynologia były najbardziej obleganymi specjalizacjami podczas jesiennego postępowania kwalifikacyjnego na miejsca rezydenckie – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”. Rekord należał do ortodoncji, gdzie o jedno miejsce walczyło ponad osiem osób.
Nikt nie był zainteresowany onkologią i hematologią dziecięcą, chorobami płuc dzieci czy transfuzjologią kliniczną. Niewielka jest także popularność m.in. geriatrii, hematologii, neonatologii i medycyny ratunkowej – mimo że są to dziedziny priorytetowe, a więc wyżej płatne.
Według specjalistów może to świadczyć o tym, że lekarze nie chcą pracować w publicznych szpitalach. Przeciwnie, swoją przyszłość widzą we własnej praktyce, z daleka od systemu publicznej ochrony zdrowia, sal operacyjnych, całego zaplecza szpitalnego i kontraktu z NFZ. 
Rośnie też popularność medycyny rodzinnej i pediatrii, czyli dziedzin, z których specjaliści są obecnie poszukiwani przez pracodawców i mogą liczyć na atrakcyjne stawki.
Eksperci zwracają uwagę na coraz większą przepaść między tym, na które specjalizacje jest w ochronie zdrowia największe zapotrzebowanie, a tym, które chcą wykonywać sami lekarze. 
– To jest nasze największe zmartwienie. W związku ze zmianami demograficznymi krajobraz leczenia w polskich szpitalach się zmienił. Przeważają teraz pacjenci z wieloma chorobami. Potrzebni są interniści, którzy potrafią kompleksowo spojrzeć na chorego, poprowadzić go i prosić specjalistów z wąskich dziedzin o ewentualną poradę, konsultację lub wykonanie konkretnej procedury. Ale my przez wiele lat działaliśmy odwrotnie. Interna w Polsce została zdegradowana – ocenia w „DGP” Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali.
Jak przyciągać młodych lekarzy do tej specjalizacji? Przede wszystkim wzmacniając ją finansowo. – Trzeba bardzo poważnie zrewidować system i na internę, a także chirurgię ogólną, intensywną terapię przeznaczyć najwięcej środków – mówi Jarosław Fedorowski.
ID