Wreszcie zebrały się czarne chmury nad Jerzym Ziębą

Czy to kres jego imperium?

Samorząd lekarski nie zamierza przejść obojętnie obok kolejnego wybryku guru terapii alternatywnej Jerzego Zięby. W mediach społecznościowych huczy od pełnych oburzenia komentarzy na temat krążącego w sieci filmiku. Jerzy Zięba radzi, aby w przypadku zawału serca uciskać ostrymi wykałaczkami miejsce pod nosem: Pięć minut i po zawale – zapewnia.
– To już coś więcej niż opowiadanie o witaminie C i wodzie. Jesteśmy tym bardzo zaniepokojeni. Wyobrażamy sobie, co się będzie działo na izbach przyjęć – mówi Maria Kłosińska z Warszawskiej Izby Lekarskiej i zapowiada podjęcie przez samorząd odpowiednich kroków.
Nad uzdrowicielem, którego działalność przez lata była bezkarna, zbierają się czarne chmury. Prokuratura wszczęła przeciwko niemu postępowanie po zawiadomieniu o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, które złożył rzecznik praw pacjenta.
Na teren magazynu prowadzonej przez Ziębę firmy wkroczyła wczoraj policja i zabezpieczyła towar – koenzym Q-10, nanosrebro, nanozłoto, trawę pszeniczną i mumio. Terapeuta jest podejrzany o sprzedawanie produktów leczniczych bez wymaganego zezwolenia.
Według przedstawionej w czasie śledztwa opinii biegłych z Narodowego Instytutu Leków opisy produktów wskazanych w zarzutach należą do kategorii produktu leczniczego. Zięba utrzymuje, że żaden z tych produktów nie jest na liście leków. Działania prokuratury nazywa „niszczeniem firmy z pełną premedytacją”.
Jak informuje prokuratura, zabezpieczone produkty zostaną teraz poddane ekspertyzie w celu ustalenia ich rzeczywistego składu i charakterystyki.

ID