Antyszczepionkowcy będą naciągać lekarzy na zaświadczenia

GIS zaniepokojony nielegalnym procederem.

Lekarze mogą być narażeni na próby wyłudzenia zaświadczeń o konieczności odroczenia szczepień. Jak wynika z publikacji „Gazety Wyborczej”, takie zaświadczenia są potrzebne rodzicom antyszczepionkowym, aby ich dzieci mogły dostać się do żłobka lub przedszkola, mino braku szczepień.
Coraz więcej miast przyjmuje uchwały, w których punktowanym kryterium przyjęcia dziecka do żłobka lub przedszkola jest wykonanie kompletu szczepień. Tak jest w Olsztynie, Warszawie, Częstochowie i Krakowie. Przymierzają się do tego także Gdańsk, Poznań i Łódź. To właśnie w tych miastach lekarze mogą liczyć się z próbami wyłudzeń. Z dyskusji toczącej się wewnątrz antyszczepionkowej grupy na FB wynika, że szczególnie taki proceder będzie dotyczyć alergologów.
Inne pomysły to podrabianie książeczek szczepień i na przykład przedstawianie podczas rekrutacji kserokopii książeczek zdrowia innych dzieci, dla potwierdzenia rzekomo wykonanych szczepień. Sprawę wytropił Robert Wagner, wrocławski społecznik i autor obywatelskiego projektu ustawy Szczepimy, bo myślimy (nie trafiła pod obrady Sejmu, bo nie zebrała wymaganych 100 tys. podpisów).
Takie fałszowanie dokumentów może spowodować, że uchwały rad miejskich okażą się nieskuteczne, a co gorsza, może narażać zdrowie i życie innych dzieci znajdujących się w żłobku lub przedszkolu. Jak mówi cytowany w „GW” Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego, zaświadczenie od lekarza to obecnie najpopularniejszy sposób antyszczepionkowców na omijanie prawa. Rzecznik przypomina, że lekarz ma obowiązek uwzględniać aktualną wiedzę medyczną, która nie pozostawia wątpliwości co do tego, że szczepienia są skuteczne.

ID