Dwie osoby zatrzymane po pobiciu lekarza

Agresja na SOR-ze w Poznaniu

To nie była scena z filmu kręconego w Szpitalu Wojewódzkim w Poznaniu, chociaż na taką wyglądała, gdy grupa Romów odwiedzających pacjentkę rzuciła się z pięściami na lekarzy. Prawdopodobnie powodem ataku na medyków było przedłużające się oczekiwanie na wyniki badań chorej przyjętej na SOR. Kobieta leżała ze wstępnym rozpoznaniem migotania przedsionków, które wymagało dalszych badań. Czas oczekiwania nie zależał od osób pracujących w ambulatorium ani od administracji lecznicy. Takich tłumaczeń najwyraźniej nie chciała przyjąć rodzina towarzysząca chorej i wcale nie kryła swojej irytacji z powodu tempa udzielanej pomocy. Impulsem, który doprowadził emocje czekających do rękoczynów, okazała się odmowa odwiedzin chorej na sali oddziału ratunkowego.
Wtedy poszły w ruch pięści, które nie ominęły też Bogu ducha winnych medyków, a kiedy odgłosy walki i krzyki pobratymców dotarły do chorej, ta, niewiele myśląc, zerwała się z łóżka i pobiegła wesprzeć rodzinę. Oczywiście razem z kablami i urządzeniami monitorującymi, które zostały po prostu zdewastowane, ponieważ była do nich podłączona.
Dopiero wezwana na pomoc policja zdołała przerwać bijatykę, w której najbardziej poszkodowanymi okazali się jeden z lekarzy oraz ratownik. Nie ma informacji o urazach po stronie atakujących, ale dwaj panowie odjechali spod szpitala policyjnym wozem i w kajdankach. Sprawa znajdzie finał w sądzie, gdzie szpital przedstawi stan zdrowia swoich poszkodowanych pracowników i straty w sprzęcie, który uszkodziła pacjentka.
W szpitalu od zeszłego roku działa triaż, w którym nie przewidziano jednak etatu dla psychologa łagodzącego stan napięcia i studzącego emocje oczekujących. 

DP