Liczba chirurgów topnieje w oczach

Konieczne radykalne decyzje?

Rekordowa liczba 409 miejsc szkoleniowych czeka na przyszłych specjalistów chirurgii ogólnej. Dyrektorzy szpitali mają kłopot z obsadzeniem dyżurów na oddziałach chirurgii w całym kraju i często odwołują operacje – donosi „Rzeczpospolita”.
Nie ma dnia bez doniesień o coraz to nowych zamykanych oddziałach i odwoływanych operacjach z powodu braku chirurgów, m.in. w Legnicy, Wodzisławiu Śląskim i Włocławku. Burzę wywołała informacja o przestojach na salach operacyjnych w szpitalu na Banacha i – jak się okazuje – w wielu innych centrach klinicznych w Polsce.
Konsultant krajowy w dziedzinie chirurgii ogólnej prof. Grzegorz Wallner przyznaje w dzienniku, że specjalistów w tej dziedzinie ubywa – w ciągu ostatnich czterech lat ich liczba spadła o 18 proc.
Prof. Wallner przytacza dane Naczelnej Izby Lekarskiej, z których wynika, że w Polsce jest ok. 9 tys. chirurgów ogólnych, w tym 6,1 tys. z drugim stopniem specjalizacji.
W jego opinii nadal jest to liczba zbliżona do tej w Wielkiej Brytanii czy Holandii. Mogłaby być wystarczająca, gdyby zdecydowano się na reorganizację systemu ochrony zdrowia. Gdyby część z 508 działających w Polsce oddziałów zlikwidowano, można by zapewnić obsadę na innych oddziałach, a pacjenci by na tym nie stracili.
W podobnym tonie na łamach „Medical Tribune” wypowiadał się także prof. Adam Dziki, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Chirurgicznego, zwracając uwagę, że operacje onkologiczne powinny być skoncentrowane w ośrodkach najbardziej doświadczonych. Duża liczba operacji wykonywanych przez jeden ośrodek, zamiast rozproszenia w wielu małych oddziałach, gwarantuje wyższą jakość leczenia.
„Rzeczpospolita” zwraca uwagę na spadek prestiżu specjalizacji. Prawie jedna trzecia miejsc na specjalizacji jest nieobsadzona, a średnia wieku chirurga to 56 lat.

ID