Lekcje o zdrowiu to strzał w dziesiątkę?
Nie dla MEN
Ministerstwo Zdrowia chciałoby wprowadzenia do szkół od przyszłego roku nowego przedmiotu wiedza o zdrowiu. Ministerstwo Edukacji mówi jednak „nie”.
Jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna”, resort zdrowia proponuje, żeby uczniowie od najmłodszych lat uczyli się, jak dbać o siebie. Urzędnicy wpisali to jako element strategii onkologicznej, która jest w trakcie konsultacji. Jak przekonuje resort, wiedza dostępna od najmłodszych lat jest kluczowa, żebyśmy populacyjnie zaczęli ograniczać narażanie się na czynniki ryzyka chorób cywilizacyjnych.
Autorzy projektu dodają, że wprowadzenie obowiązkowego na różnych etapach kształcenia przedmiotu wiedza o zdrowiu pozwoliłoby na upowszechnienie opracowanych przez specjalistów standardów kształcenia w tym obszarze.
Jednak MEN nie widzi uzasadnienia dla tworzenia dodatkowego przedmiotu i umieszczania go w planach lekcji. Głównym jego argumentem jest to, że edukacja zdrowotna, w tym profilaktyka, są zagadnieniami już uwzględnionymi w podstawie programowej i realizowane są m.in. na lekcjach biologii, wychowania fizycznego czy etyki. Nie bez znaczenia są też koszty oraz fakt, że uczniowie są notorycznie przeciążeni nauką.
Jednak obecne rozproszenie wiedzy nie odpowiada MZ. Według resortu nie zapewnia to uczniom kompletu umiejętności pozwalających na przyjęcie odpowiedzialności za swoje zdrowie, zrozumienie korzyści ze zdrowego stylu życia, w tym wykonywania badań profilaktycznych.
Eksperci od dietetyki oceniają, że lekcje o zdrowiu to strzał w dziesiątkę. Szczególnie że nadwaga dotyka coraz więcej uczniów. Aby lekacja nie ograniczała się do banałów, musi ją prowadzić specjalista, który wyjaśni, na czym polega zdrowe odżywianie i będzie umiał do niego nakłonić.
Trwają jeszcze rozmowy między resortami, ale stanowisko MEN jest jednoznaczne.