BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Koronafobia – psychiatra ostrzega przed lękiem zbiorowym
O wypowiedź poprosiliśmy prof. dr. hab. n. med. Napoleona Waszkiewicza z Kliniki Psychiatrii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku
Czy w przypadku koronawirusa możemy mówić o lęku zbiorowym? Powszechny lęk narasta, a potem wygasa. Od czego zależy czas jego trwania? Czy jest w tym jakaś prawidłowość?
Prof. Napoleon Waszkiewicz odpowiada: Koronafobia jest rozpowszechniana przez środki masowego przekazu. Z jednej strony to dobrze, że do wiadomości publicznej są przekazywane informacje o potencjalnym czy realnym zagrożeniu. Oby potencjalne nie było eskalowane, bo to nie służy zdrowiu. Z drugiej strony u osób, które cechuje podatność na lęk, takie informacje wzmagają reakcje lękowe i w konsekwencji tacy ludzie będą obwarowywać się w domu, gromadzić zapasy żywności na czas zagrożenia, bo w ich głowie powstaje wizja katastrofy. U części osób (ok. 5-10 proc.) strach/lęk nie mija, czasami się nasila – możemy mówić wtedy ogólnie o nozofobii (gr. nosos – choroba, phóbos – strach), czyli o lęku przed zachorowaniem, czego szczegółowym przykładem jest kancerofobia (inaczej karcinofobia – lęk przed rakiem) oraz omawiana przez nas koronafobia. W tym wypadku wizja choroby często nie maleje wraz ze zmniejszającym się zagrożeniem. U takich osób nie zdaje egzaminu fizjologiczna adaptacja do danego bodźca. Przykładem fizjologicznej adaptacji jest nauka skoków do wody z dużej wysokości: ktoś boi się skoczyć za pierwszym razem, ale za drugim, trzecim będzie to dla niego prostsze. Nasz organizm jest tak skonstruowany, że powtarzane zagrożenie postrzega jako malejące. Oś stresu jest z czasem mniej aktywowana niż przy pierwszym tego typu doświadczeniu.
Jak pomóc pacjentowi?
Prof. Waszkiewicz tłumaczy, że dzisiaj lekarz może zalecić pacjentowi coś bardzo trudnego, czyli obserwowanie sytuacji. Obserwacja jest rodzajem poznawania świata. Można mieć zaufanie do struktur medycznych, które zazwyczaj radzą sobie w takich sytuacjach; przećwiczono już wcześniej ptasią i świńską grypę. Media nagłaśniają pojedyncze, spektakularne przypadki i sytuacje. Codzienność jest zwyczajna. Bywa monotonna. O tym, że jest dobrze, media nie informują każdego dnia. Bo co to byłby za news?
Badania amerykańskie pokazują, że większość społeczeństwa ma zaufanie do struktur medycznych. Ale zawsze znajdzie się 30 proc. ludzi, którzy tego zaufania nie mają. Nawet 10 proc. społeczeństwa ma nozofobię, czyli nasilony lęk/fobię przed zachorowaniem. Żyjemy coraz dłużej, a z wiekiem człowiek jest coraz bardziej podatny na choroby. Dla ponad połowy ludzi jest to powód do zmartwienia. Nowotworów boimy się wszyscy, ponad połowa nadmiernie, a reakcję o charakterze fobii z dużym nasileniem aktywności osi stresu ma już niewielka część z nich – ok. 5-10 proc.
Badania amerykańskie przeprowadzone z związku z pojawieniem się koronawirusa wykazały, że obecnie ponad 40 proc. społeczeństwa częściej myje ręce, a 3-4 proc. kupuje sprzęt ochronny, m.in. maski. Warto zauważyć, że maska chroni przed zakażeniem innych, a nie własnym – odsłonięte oczy, błony śluzowe są wciąż dostępne dla wirusa. Od 4 do 12 proc. ludzi unika transportu publicznego i miejsc publicznych. Najbardziej niepokoi to, że w USA pojawiły się objawy ksenofobii wobec osób pochodzenia chińskiego. Nasze reakcje są czasami nadmierne, nieuzasadnione i mogą jednocześnie krzywdzić innych.
Cały wywiad do przeczytania w najbliższym numerze „Psychiatrii po Dyplomie”.