Ratownicy odwiesili protest

Staliśmy się zastępczym lekarzem pierwszego kontaktu

– Nasz protest będzie kroczący. Stopniowo będziemy podejmowali kolejne działania i czekali na reakcję ze strony Ministerstwa Zdrowia. Nie zaprzestaniemy wyjeżdżania do chorych, bo nie chcemy doprowadzić do tego, by ktoś ucierpiał – poinformował podyplomie.pl Piotr Dymon, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych.
Komitet Protestacyjny Ratowników Medycznych odwiesił dzisiaj protest „w związku z brakiem realizacji większości zapisów porozumienia z 9.10.2019 r. oraz poprzednich”. Od dziś podejmuje działania mające na celu zintensyfikowanie protestu.
– Będziemy dążyć do tego, by Ministerstwo Zdrowia spełniło nasze postulaty w stu procentach – dodaje Piotr Dymon.
Ratownicy domagają się m.in.: nowelizacji ustawy o ratownictwie medycznym i ustawy o samorządzie ratowników medycznych, tak aby gwarantowały urlop szkoleniowy i wcześniejszą emeryturę, ujednolicenia stawek dla ratowników medycznych, ustalenia dla ratowników wskaźnika 1,05 w ustawie o minimalnym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia, a także czytelnej informacji o zasadach przejścia dyspozytorni pod wojewodów od stycznia.
Piotr Dymon przypomina, że od czasu zamknięcia placówek POZ dla pacjentów z powodu pandemii koronawirusa, ratownictwo medyczne stało się zastępczym pierwszym kontaktem. – Wszyscy uważają, że to jest w porządku, my – nie. Oczekujemy reakcji ministerstwa – mówi przewodniczący OZZRM.
Ratownicy nie zdradzają, na czym będą polegały kolejne kroki stopniowo zaostrzanego strajku. Piotr Dymon mówi, że koszulki i oflagowanie już były, więc należy spodziewać się ostrzejszych środków nacisku. Z ustaleń podyplomie.pl wynika, że w grę wchodzą strajk włoski, absencja w pracy lub – jak podczas protestu w ubiegłym roku – zrezygnowanie z dodatkowych dyżurów, co spowodowało problemy z obsadą karetek.

id