ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Ustawa miała być tarczą, a jest bronią wymierzoną w medyków
NRL oburzona zlekceważeniem postulatów lekarzy
Samorząd lekarski ostro krytykuje procedowaną w Sejmie ustawę covidową i zapowiada walkę o zmianę absurdalnych, wymierzonych w lekarzy przepisów.
Uchwalona w czwartek 22 października nowelizacja niektórych ustaw w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem COVID-19 przewiduje między innymi dodatki do wynagrodzeń medyków skierowanych do walki z COVID-19 i zwolnienie z odpowiedzialności karnej za błąd medyczny. Obrady komisji zdrowia trwały ponad 11 godzin, ale na wysłuchanie lekarzy zabrakło czasu.
Jakie istotne dla lekarzy zmiany przewiduje ustawa?
Nowelizacja zakłada m.in. wyłączenie z odpowiedzialności karnej w czasie epidemii personelu medycznego walczącego z COVID-19. Zgodnie z nowymi przepisami nie popełniają przestępstwa lekarze, pielęgniarki i ratownicy, którzy lecząc pacjentów z COVID-19 i działając w szczególnych okolicznościach, dopuścili się czynu zabronionego, chyba że był on wynikiem rażącego niezachowania ostrożności.
Podwyższono też pensję personelu medycznego skierowanego przez wojewodę do walki z epidemią do 200 proc. z dotychczasowego 150 proc. przeciętnego wynagrodzenia zasadniczego przewidzianego na danym stanowisku pracy.
Kolejną kwestią, którą reguluje ustawa, jest ułatwienie zatrudniania w Polsce lekarzy specjalistów, którzy uzyskali kwalifikacje zawodowe poza Unią Europejską. Będą oni mogli być zatrudniani w systemie ochrony zdrowia po spełnieniu wymogów ustawowych (np. pod warunkiem posiadania co najmniej trzyletniego doświadczenia zawodowego jako lekarz specjalista).
Nowelizacja przewiduje, że do pracy przy COVID-19 będzie można delegować młodych lekarzy, którzy są w trakcie stażu podyplomowego oraz tych, którzy ukończyli staż podyplomowy, lecz nie uzyskali prawa wykonywania zawodu, bo nie zdali egzaminu końcowego.
Ponadto skierowani do udzielania świadczeń zdrowotnych w związku z epidemią COVID-19 mogą być również m.in. studenci i doktoranci kierunków medycznych oraz osoby, które w ciągu ostatnich 5 lat ukończyły kształcenie w zawodzie medycznym.
Samorządy lekarskie na wniosek wojewody lub właściwego ministra zdrowia będą musiały w ciągu 7 dni przekazać tym organom listę osób wykonujących zawód medyczny, które można skierować do zwalczania epidemii. We wniosku będą musiały zawrzeć dane dotyczące takiej osoby: imię, nazwisko, adres zamieszkania i numer prawa wykonywania zawodu medycznego, jeżeli został nadany.
Ponadto podwyższono z 60 do 65 lat wiek mężczyzn wykonujących zawód medyczny, którzy mogą być oddelegowani do zwalczania epidemii. Dla kobiet pozostawiono go na poziomie 60 lat. Do pracy będzie można skierować osoby, której dziecko nie przekroczyło 14 lat. W pierwotnym projekcie PiS usunięto ten przepis.
Wydłużono okres realizacji recept do 150 dni od dnia wystawienia na leki, które są obecnie niedostępne. 150 dni, czyli 5 miesięcy, to tyle, jak uzasadniono, ile może trwać tzw. sezon grypowy.
Wprowadzono też przepis, zgodnie z którym nieprzestrzeganie obowiązku zakrywania ust i nosa będzie stanowiło uzasadnioną przyczynę odmowy sprzedaży.
Nowe przepisy zakładają również, że do zamówień na usługi lub dostawy niezbędne do przeciwdziałania COVID-19 - gdy zamawiającym jest samorząd - nie stosuje się ustawy Prawo zamówień publicznych, jeżeli zachodzi wysokie prawdopodobieństwo szybkiego i niekontrolowanego rozprzestrzeniania się choroby lub wymaga tego ochrona zdrowia publicznego.
Minister zdrowia będzie mógł teraz zawiesić kierownika placówki leczniczej, który mimo pandemii nie realizuje wydanych obowiązków lub wydanych mu poleceń.
Wśród odrzuconych przez Sejm wniosków mniejszości znalazła się m.in. poprawka opozycji mająca wprowadzić zasiłki opiekuńcze dla rodziców, których dzieci nie uczęszczają do szkoły, np. z powodu wprowadzenia edukacji zdalnej.
Stanowisko samorządu lekarskiego pominięte
W reakcji na błyskawicznie wprowadzane zmiany prof. Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej wydał oświadczenie, w którym podkreśla, że ustawa nie była konsultowana z żadnym partnerem społecznym ze środowiska medycznego, także z Naczelną Radą Lekarską.
Jak wyjaśnia, podczas posiedzenia Sejmowej Komisji Zdrowia nie było szansy na przedstawienie stanowiska i uwag lekarzy, choć obecni posłowie oraz wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski mieli do dyspozycji blisko 10 godzin. - Brakowało poważnej merytorycznej wymiany zdań, ludzkiego podejścia, głębszej refleksji i analizy obecnej sytuacji. Była butna polityka i brak szacunku do pracy medyków. Każdy przedstawiciel Komisji otrzymał listę naszych poprawek. Z jednym drobnym wyjątkiem, zostały odrzucone przez posłów reprezentujących większość parlamentarną, w tym niestety także posłów będących lekarzami – relacjonuje prof. Matyja.
NRL proponowała, aby 200 proc. wynagrodzenia mieli zagwarantowane wszyscy lekarze walczący z COVID-19, nieważne czy oddelegowani do pracy czy nie, nieważne czy pracujący w szpitalu wojewódzkim, powiatowym czy innym podmiocie. Poprawka została odrzucona, a obecny zapis obejmuje znikomą część środowiska, co może doprowadzić do wewnętrznych konfliktów.
Ponadto po uchwaleniu ustawy zostaną w uproszczonym trybie dopuszczeni do wykonywania w Polsce zawodu osoby posiadające dyplom lekarza zdobyty poza granicami Unii Europejskiej. Według przyjętych zapisów, znajomość języka polskiego będzie stwierdzana jedynie poprzez złożone oświadczenie. - Jesteśmy świadkami zaniedbywania standardów, a to oznacza zagrożenie dla pacjentów i dla całego personelu medycznego – napisał prezes Matyja.
Jego zastrzeżenia dotyczą też zapisu przewidującego, że izby lekarskie powinny wydawać wojewodom listy lekarzy, których można skierować decyzją do pracy przy zwalczaniu COVID-19. Nie powiedziano tylko skąd izby lekarskie mają wiedzieć, czy lekarz nie podlega wyłączeniu od tego nakazu tj. czy nie jest w ciąży, czy nie cierpi na chorobę przewlekłą, czy nie sprawuje samodzielnie opieki nad dzieckiem do lat 14. - Poseł Piecha, którego wszystkie poprawki zostały zaakceptowane, chciał posunąć się jeszcze dalej i obniżyć samodzielną opiekę nad dzieckiem do 8 lat. Na szczęście Komisja zrobiła wyjątek od reguły i była to jedyna uwaga posła, której nie wprowadzono. Obawiam się jednak, że poseł Piecha nie spocznie i będzie dalej próbował wprowadzić tę poprawkę w dalszych etapach legislacyjnych – ostrzega prof. Matyja.
Zauważa on, że izba lekarska nie ma prawa gromadzić wrażliwych danych o swoich członkach. Skąd zatem ma je wziąć? Tego ustawa nie wyjaśnia.
- A co z naszymi Koleżankami i Kolegami posłami i senatorami, będącymi lekarzami? Ustawa zablokowała możliwość ich skierowania na pierwszy front w drodze decyzji wojewody, i to nawet gdyby chcieli zgłosić się na ochotnika. Na szczęście wprowadzono do ustawy zapis, że na ochotnika będzie mogła zgłosić się do wojewody matka samotnie wychowująca dziecko. Brawo! – pisze prof. Matyja.
Postulowane przez samorząd lekarski ubezpieczenie na koszt państwa wszystkich medyków walczących z COVID-19 także zostało odrzucone.
Poprawką Naczelnej Rady Lekarskiej, która zyskała przychylność Ministra Zdrowia oraz większości rządzącej jest odroczenie o rok procesu wymiany dokumentów prawa wykonywania zawodów lekarza i lekarza dentysty.
Posłowie nie zdecydowali się również uwzględnić uwag samorządu lekarskiego do przepisów dotyczących tzw. klauzuli dobrego Samarytanina. W obecnej wersji klauzula jest rozwiązaniem kadłubowym, redukującym tylko odpowiedzialność karną i to też przy sporym marginesie interpretacji.
- Ustawa, która mogłaby być dla nas tarczą jest bronią wymierzoną w nas, lekarzy i w innych przedstawicieli zawodów medycznych. Będzie nasz dzielić, konfliktować i nakładać na nasze izby obowiązki nie do zrealizowania. Powstająca ustawa to może być kolejny policzek wymierzony w całe środowisko medyczne – ocenia prof. Matyja.
Ustawa trafi w poniedziałek pod głosowanie w Senacie. Samorząd lekarski nie poddaje się jednak i zapowiada dalszą walkę.