BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Odwoływane dostawy szczepionek irytują personel
Lekarze do hurtowni: szanujmy się nawzajem
Akcja szczepień przeciwko COVID-19 coraz częściej wystawia na próbę cierpliwość personelu i bywa przyczyną napięć. Tym razem doszło do nich na linii przychodnie POZ-hurtownie.
Poirytowani niespodziankami w postaci odwoływanych dostaw lekarze rodzinni z Porozumienia Zielonogórskiego zwrócili się do hurtowni dostarczających szczepionki o przestrzeganie terminów dostaw. Zaapelowali też o wcześniejszą informację, jeśli data dostawy się zmienia.
Jak twierdzą lekarze Porozumienia Zielonogórskiego, w mijającym tygodniu takie problemy pojawiły się w różnych regionach kraju, co nie tylko dezorganizowało pracę przychodni, ale także powodowało stres pacjentów.
- Telefoniczną informację o opóźnieniu dostawy, zaplanowanej na poniedziałek, otrzymaliśmy z hurtowni w piątek po południu - informuje Joanna Szeląg, lekarz rodzinny Porozumienia Zielonogórskiego, kierownik przychodni POZ w Białymstoku. - Według tych informacji, szczepionki miały do nas dotrzeć dzień później, czyli we wtorek. Mieliśmy niewiele czasu, by zmienić grafik i zawiadomić zapisanych na ten dzień pacjentów, ale zrobiliśmy to.
Jak relacjonuje lekarka, we wtorek szczepionki nie dotarły, lecz dopiero w środę. Pacjenci się denerwowali, starsze osoby już zaczęły wątpić, czy kiedykolwiek dojdzie do szczepienia. W rezultacie szczepienia z całego tygodnia zostały wykonane w ciągu dwóch dni.
Joanna Szeląg podkreśla, że seniorzy zapisani na szczepienia to nie spis nazwisk w tabelkach, ale ludzie - często niesamodzielni, potrzebujący pomocy bliskich. Są wśród nich osoby mieszkające samotnie, których dzieci brały urlopy i przyjeżdżały z odległych nieraz miejsc po to tylko, by zaprowadzić je do przychodni. Zmiana terminu w ostatniej chwili działa jak efekt domina - dezorganizując pracę i życie wielu osób.
- Jeśli już są problemy z logistyką, to przynajmniej warto się postarać i usprawnić komunikację. Czasem wystarczy telefon, pod warunkiem że wykonany z wyprzedzeniem w granicach rozsądku. Szanujmy się nawzajem - mówi lekarka.