Chirurg operował i uczestniczył on-line w rozprawie, teraz ma kłopoty

Czy w Polsce taka wielozadaniowość jest dopuszczalna?


Możliwość uczestniczenia w spotkaniach zdalnie może okazać się pułapką dla lekarzy. Portal bbc.com opisuje sprawę Scotta Greena, chirurga z Sacramento, który w czasie gdy operował, za pośrednictwem ZOOM-a połączył się z uczestnikami rozprawy sądowej.

Sędzia zobaczył pozwanego o przewinienie drogowe lekarza w scenerii sali operacyjnej, w pełnym rynsztunku, podczas wykonywania pracy. Przedstawiciel wymiaru sprawiedliwości był nieco zaskoczony, ale nie dał się zbić z tropu. Choć lekarz zapewniał, że jest w stanie równocześnie zajmować się pacjentem i rozmawiać, sędzia miał obawy.

Oświadczył, że nie czułby się komfortowo kontynuując rozprawę. 

Rozprawa odbędzie się w terminie, w którym Scott Green nie będzie w trakcie wykonywania obowiązków zawodowych.

Kalifornijska Rada Medyczna (organ nadzorujący lekarzy) zapowiedziała w oświadczeniu, że zbada sprawę.

W Polsce także spotkania on-line zyskują zwolenników. Lekarze cenią je, bo pozwalają im łączyć różne aktywności. Czy jednak taka sytuacja, jak w Kalifornii, może się zdarzyć i u nas? Jak zareagowałyby organa samorządu lekarskiego?

Jak mówi podyplomie.pl Rafał Hołubicki, rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej, na razie do izby nie dotarły informacje, aby takie zdarzenie miało miejsce. A trzeba dodać, że wiele narad odbywa się zdalnie. Ostrzega on lekarzy, by nie zagalopowali się i nie próbowali być w kilku miejscach na raz. Jak dodaje już w tej chwili do rzeczników odpowiedzialności zawodowej lekarzy wpływają skargi na błędną diagnozę, czy zapisane niewłaściwe leki, które miały miejsce podczas teleporady. - Coraz częściej zapominamy, że nic nie zastąpi badania fizykalnego i bezpośredniej rozmowy z chorym – mówi Rafał Hołubicki.




id