Lekarze z karetek przesuwani do szpitali
Bezzwłoczne rozmowy z medykami w stacjach pogotowia
Karetki specjalistyczne będą jeździły bez lekarzy, bo są oni potrzebni na oddziałach covidowych.
O sprawie poinformował TOK FM, który dotarł do pisma dyrektora Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego z Bydgoszczy Krzysztofa Tadrzaka. Redakcja ustaliła, że minister zdrowia na naradzie 18 marca miał wyrazić „pilną potrzebę i zgodę na czasowe zawieszenie w trybie pilnym funkcjonowania dotychczasowych ZRM typu specjalistycznego”.
Lekarze, którzy jeździli w karetkach specjalistycznych, mają przejść do pracy w szpitalach, w ramach walki z koronawirusem na mniej więcej miesiąc.
Wojewoda kujawsko-pomorski wysłał już list do dyrekcji stacji, by bezzwłocznie zostały przeprowadzone rozmowy z lekarzami z karetek specjalistycznych.
Rzecznik ministra Wojciech Andrusiewicz potwierdził, że jeśli sytuacja będzie wymagała pilnego zwiększenia liczby personelu w szpitalu, lekarze z karetek będą kierowani do szpitali. Zapewnił, że to rozwiązanie nie będzie stosowane standardowo, wszędzie, ale tylko lokalnie.
Część karetek od dawna jeździ bez lekarza, są w nich wyłącznie ratownicy medyczni. Jednak karetki specjalistyczne - z lekarzem na pokładzie i dodatkowym wyposażeniem – są konieczne w przypadku stanów zagrożenia życia, np. pacjenta z podejrzeniem zawału serca lub zatoru.
Karetki „S” są przekształcane w zespoły „P” już od kilku lat. Karetki „P” są tańsze, a poza tym do „S” brakuje lekarzy. Dzięki zamianie w ramach tego samego budżetu może jeździć jeszcze więcej dodatkowych karetek „P”.
Dlatego liczba karetek „P” wzrosła. W 2016 r. było ich 955, w 2019 - 1206. Z karetkami „S” jest odwrotnie - w 2016 było 562, a w 2019 tylko 375.
Choć urzędnicy twierdzą, że rozwiązanie wprowadzone jest na mniej więcej cztery tygodnie, może się ono okazać trwałą zmianą i pogłębić niedobory lekarzy w stacjach pogotowia.