BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Konsultant interweniuje w sprawie plagi zaświadczeń o tokofobii
W niektórych szpitalach odsetek cesarskich cięć przekracza 90 procent
Odsetek cesarskich cięć w Polsce osiągnął 48 proc. Pod tym względem jesteśmy najlepsi w Europie – o niechlubnym rekordzie poinformował w środę podczas obrad sejmowej Komisji Zdrowia poświęconej opiece ginekologicznej, prof. Krzysztof Czajkowski, konsultant krajowy w dziedzinie położnictwa i ginekologii.
Prof. Czajkowski odpowiadał na wiele pytań posłów na temat opieki nad kobietami ciężarnymi, w tym te dotyczące znieczuleń oraz cesarskich cięć. Tłumaczył, że o wysokim odsetku cięć nie decyduje obawa lekarzy o bezpieczny poród, lecz presja społeczna.
W Polsce teoretycznie nie wykonuje się cięć na życzenie, a jedynie zgodnie z rekomendacjami, ze ściśle określonych wskazań medycznych. Tak jest w publicznej ochronie zdrowia. Inaczej jest w szpitalach prywatnych, gdzie kobieta ma wybór, w jaki sposób chce urodzić dziecko.
- W momencie, gdy kobietom pozostawiono wybór, na cięcie decydowało się ponad 90 proc. kobiet – zaznaczył prof. Czajkowski.
Podczas swojego wystąpienia konsultant tłumaczył posłom, że znieczulenia zewnątrzoponowego do porodów nie wykonują położnicy, lecz anestezjolodzy. Tymczasem NFZ wymaga od szpitala pierwszego poziomu referencyjnego jedynie zapewnienia całodobowej opieki specjalisty ginekologa-położnika. Szpital ten nie musi zagwarantować znieczulenia czy neonatologa. Z kolei szpital trzeciego poziomu referencyjnego zobowiązany jest dysponować dwoma specjalistami, całodobową opieką trzech lekarzy, a także zapewnić znieczulenie śródporodowe - co wiąże się z zatrudnieniem dwóch anestezjologów.
- Powinniśmy dążyć do tego, aby anestezjolodzy byli dostępni także w szpitalach na niższych poziomach. Obecnie jednak nawet ośrodki referencyjne mają z tym problem – przyznał ekspert.
Kontynuując temat wysokiej liczby cesarskich cięć wyjaśnił, że na niektórych zwykłych oddziałach odsetek ten jest wyższy, niż klinikach. W województwie łódzkim i małopolskim, gdzie są tylko pojedyncze ośrodki referencyjne, w pozostałych szpitalach odsetek cesarskich cięć sięga nawet 90 proc. - To jest nieprawidłowe – powiedział prof. Czajkowski.
Zaznaczył, że sytuacji nie poprawia praktyka wystawiania zaświadczeń o przeciwwskazaniach do porodu siłami natury. - Często odbywa się to w ten sposób, że pacjentka leży w szpitalu, a w trakcie pobytu otrzymuje z drugiego końca Polski zaświadczenie o wskazaniach psychiatrycznych do cięcia cesarskiego – mówił prof. Czajkowski. - Napisałem w tej sprawie pismo do Ministerstwa Zdrowia, jak również do konsultanta krajowego w dziedzinie psychiatrii. To przesada, aby nie widząc pacjenta wydawać zalecenia.
Prof. Czajkowski przyznał, że zdarza się też tak, że pacjentka rodzi siłami natury, a kiedy dochodzi do wniosku, że jednak nie chce kontynuować porodu tą drogą, wyciąga zaświadczenie o wskazaniach do cesarskiego cięcia. Wtedy położnik nie ma innej możliwości, jak tylko respektować dokument wystawiony przez specjalistę z innej dziedziny.