ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Jaki powinien być pierwszy krok ministra, by zakończyć protest lekarzy?
OZZL: wszystko inne będzie obietnicami gruszek na wierzbie
Tuż przed protestem pracowników ochrony zdrowia 11 września, Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy przeciwstawił się próbom dyskredytowania wydarzenia przez ministra zdrowia oraz wyjaśnił, dlaczego medycy wychodzą na ulice.
Czynnikiem, który bezpośrednio wywołał decyzję o proteście, było odrzucenie przez posłów koalicji rządzącej senackiej poprawki do rządowej ustawy zmieniającej ustawę o płacach minimalnych w podmiotach leczniczych – tłumaczy dr Krzysztof Bukiel, przewodniczący OZZL, w stanowisku zamieszczonym na stronie internetowej związku.
Jak wyjaśnia związkowiec, poprawki Senatu były w większości uzgodnione ze związkami zawodowymi pracowników medycznych. Zawierały one wyższe niż w projekcie rządowym tzw. współczynniki pracy, określające wysokość płac minimalnych dla poszczególnych zawodów. Były jednak dużo niższe niż ostateczne postulaty poszczególnych związków. Stanowiło to wyraz dobrej woli związków i ich otwarcie na dialog z ministrem zdrowia.
Odrzucenie tego gestu dobrej woli strony społecznej przez ministra zdrowia było – według Krzysztofa Bukiela – wielkim zawodem dla pracowników ochrony zdrowia i zostało odebrane jako wypowiedzenie im wojny. Przekonywały o tym także inne działania ministra, np. głoszenie, że projekt rządowy został uzgodniony z większością związków zawodowych pracowników medycznych (a nie z dwiema centralami związkowymi, które nie są reprezentatywne dla medyków) oraz przedstawianie błędnych danych o wysokości płac minimalnych lekarzy przez zaliczenie do nich wynagrodzenia za dodatkową pracę na dyżurach.
Szef związku przekonuje, że złe warunki pracy i płacy są powodem odpływu kadr medycznych z publicznej ochrony zdrowia. – Minister zdrowia, zamiast rozwiązać ten problem na drodze dialogu z zainteresowanymi, podejmuje działania o charakterze wręcz prowokacyjnym, jak np. sprowadzanie pracowników z krajów spoza UE, bez weryfikacji ich wiedzy medycznej i znajomości języka polskiego, albo zastępowanie jednych zawodów przez inne, np. ratowników medycznych przez strażaków, pielęgniarki przez opiekunów medycznych itp. – pisze Krzysztof Bukiel.
Podkreśla, że bez lekarzy (pielęgniarek, ratowników, diagnostów, techników medycznych, fizjoterapeutów, farmaceutów itp.) nie ma leczenia, czego dowodzą kolejne oddziały lub szpitale zamknięte z powodu braku medyków, a także liczba niemal 100 tysięcy tzw. nadmiarowych zgonów w roku ubiegłym i podobna liczba zapowiadająca się tym w roku. – Nie są to ofiary COVID-19, ale niewydolnej ochrony zdrowia, która – gdy tylko pojawiła się potrzeba nieco większego wysiłku – kompletnie się załamała – czytamy w oświadczeniu.
Protest 11 września jest skierowany właśnie przeciwko dalszemu podstępnemu ograniczaniu publicznej ochrony zdrowia. Rząd musi zdecydować: czy chce dalej utrzymywać publiczne lecznictwo w Polsce i podjąć natychmiastowe radykalne działania ratunkowe, czy chce je dobić – wówczas powinien to oficjalnie ogłosić, aby obywatele mogli się zabezpieczyć na wypadek choroby. Wielu z nich nie będzie jednak w stanie tego zrobić – podkreśla Krzysztof Bukiel.
W jego ocenie poprawy nie będzie, jeśli pozostawi się złe warunki pracy i płacy medyków, które zniechęcą ich do podejmowania pracy w publicznym lecznictwie.
Jakie są oczekiwania OZZL? – Pierwszym krokiem, który powinien podjąć Rząd RP w tej sprawie, jego gestem dobrej woli i sprawdzianem wiarygodności deklaracji o chęci dialogu ze środowiskiem medycznym, powinno być natychmiastowe przyjęcie wspomnianych na wstępie senackich poprawek do ustawy o płacach minimalnych w podmiotach leczniczych – w zakresie tzw. współczynników pracy dla poszczególnych zawodów (z uzgodnieniem szczegółów ze związkami zawodowymi tych zawodów). Skoro odrzucenie poprawek Senatu było czynnikiem spustowym protestu, to przyjęcie ich powinno być pierwszym krokiem na drodze do jego zakończenia – wyjaśnia dr Bukiel. Związek oczekuje też konstruktywnego dialogu rządu z pracownikami ochrony zdrowia w sprawach takich jak: ograniczenie biurokracji, poprawa wyceny refundowanych świadczeń zdrowotnych, walka z łamaniem przepisów o czasie pracy itp. – Jednak bez tego pierwszego gestu wszystko inne będzie tylko obietnicami gruszek na wierzbie – zaznacza przewodniczący Bukiel.