Nie dostali dodatków covidowych, powinni dogadać się z dyrekcją

Awantura o wypłatę bonusów

– Oczekuje się, że wszystkie sprawy załatwi rząd. Nawet w systemie budżetowym, gdy obowiązywały widełki, to i tak dyrektor z pracownikami ustalał szczegóły. Część pytań o dodatki wynika z tego, że dialog między dyrekcją i pracownikami uległ uwiądowi – podsumował Bolesław Piecha z PiS dyskusję w sejmowej Komisji Zdrowia na temat dodatków covidowych, która odbyła się 16 grudnia.
Posłowie, a także przedstawiciele poszczególnych grup zawodowych ochrony zdrowia skarżyli się na niesprawiedliwe zasady przyznawania środków.
Ewa Wronikowska, pełnomocnik Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie, poinformowała, że pracownicy ucieszyli się z zapowiedzi dodatkowych pieniędzy, ale finalnie okazało się, że niektórzy „dostali zero, a inni 300 zł”. – Jeżeli nie ma kontroli, nie ma sankcji, to dyrektorzy czują się bezkarni – mówiła.
Krystyna Ptok z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych zastanawiała się, czy dodatki covidowe miały służyć temu, żeby popsuć atmosferę w zakładach pracy i relacje pomiędzy dyrektorami a personelem. – Osiem miliardów złotych, ogromne pieniądze zostały wydane w taki sposób, że jedni są zadowoleni, a inni nie mają do tego powodów – wyjaśniła.
Sebastian Irzykowski, wiceprezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, wymienił listę pracowników pominiętych przy dodatkach, mimo że mają kontakt z pacjentami covidowymi. Oprócz personelu oddziałów, które nie zostały przekształcone oficjalnie w covidowe, są to: pielęgniarki pracujące w POZ, opiece długoterminowej, hospicjach i pielęgniarki epidemiologiczne.
Rozżalenie zgłaszały także inne grupy zawodowe, np. diagności laboratoryjni i pracownicy niemedyczni, którzy domagają się stałych dodatków.
Wiceminister zdrowia Piotr Bromber, odnosząc się do zarzutów, podkreślił, że sprawa dodatków covidowych ewoluuje. Deklarował również, że resort bada zgłaszane nieprawidłowości.
Mówił też, że kwestią dyskusyjną jest, w jakim stopniu Ministerstwo Zdrowia powinno pełnić rolę regulatora wynagrodzeń, a w jakim dyrektor winien mieć swobodę zarządzania. – To jest taki obszar relacji, który wymaga jednak wyjaśniania na poziomie: dyrektor szpitala, prezes szpitala, kadra zatrudniona w tym szpitalu – stwierdził.
Konkretnych deklaracji jednak nie złożył.

id