Pierwszy dzień szczepienia przeciwko COVID-19 dzieci ujawnił słaby punkt

Prosty sposób, by zwiększyć dostępność szczepień w grupie 5-11-latków?

Jak minął pierwszy dzień szczepień przeciwko COVID-19 w grupie dzieci w wieku 5-11 lat? Ministerstwo Zdrowia podało dane o liczbie zaszczepionych dzieci. Lekarze postulują usprawnienia.
Według danych z czwartku (16 grudnia) wieczorem, gdy rozpoczęły się szczepienia, zaszczepionych zostało 11 911 dzieci w wieku 5-11 lat. Natomiast zapisanych jest 165 tys. dzieci z tej grupy wiekowej. Im starsze dziecko, tym chętnej jest zapisywane. Najwięcej – bo 33 tys. – jest 11-latków – podało MZ.
Dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19, na antenie Radia Zet mówił, że w kraju nie ma zbyt wielu punktów, gdzie można dziś zaszczepić dzieci przeciwko COVID-19. Zaznaczył, że o dopuszczeniu do szczepienia dziecka decyduje lekarz, więc część punktów np. w aptekach, gdzie kwalifikację prowadzi pielęgniarka lub ratownik, ze szczepień dzieci jest wyłączonych.
Wśród barier ekspert wymienił też to, że nie każdy lekarz, który do tej pory kwalifikował do szczepień dorosłych, będzie chciał badać dzieci. Ponadto punkty muszą zamawiać od RARS szczepionki w pakietach zawierających minimum 100 dawek. Te działające w mniejszych powiatach i na wsiach, gdzie takich dzieci do szczepień jest mniej, po prostu szczepionek nie będą zamawiać. To z kolei ograniczy tam dostępność szczepień. – Być może należy te limity zmniejszyć – dodał dr Grzesiowski.
Jego zdaniem rodzice, którzy sami zaszczepili siebie i starsze dzieci, zaszczepią też dzieci młodsze. Problem pojawi się tam, gdzie dorośli są niezaszczepieni. Zapewne skoro sami nie skorzystali z profilaktyki, nie wyślą na szczepienie dziecka. Co gorsza, trudno ich będzie przekonać, bo argumenty dotyczące skuteczności i bezpieczeństwa szczepień do nich nie trafią.
Powody, dla których należy szczepić dzieci, wymienia z kolei dr hab. n. med. Ernest Kuchar, specjalista pediatrii i chorób zakaźnych, w rozmowie z PAP: są to ryzyko ciężkiego zachorowania spowodowanego przez nowe warianty wirusa, PIMS i long COVID.
Dr Kuchar przytoczył w rozmowie z PAP brytyjskie badania, z których wynika, że jedno na siedmioro dzieci, które zachorowały na SARS-CoV-2, może mieć objawy tzw. long COVID.
Podczas badań naukowcy odkryli, że średnio 15 tygodni po wykonanym teście na koronawirusa 14 proc. młodych ludzi z dodatnim wynikiem wciąż miało co najmniej trzy utrzymujące się objawy pocovidowe, a 7 proc. z nich uskarżało się na pięć lub więcej objawów COVID-19.
A jednocześnie mamy dowody, że osoby zaszczepione, jeśli zachorują, mają long COVID znacznie rzadziej.
Przypomniał też, że kiedyś opisywano zespół przewlekłego zmęczenia po mononukleozie zakaźnej, który był podobny do tego, który występuje po przechorowaniu COVID-19. – Wygląda na to, że jest to coś w rodzaju powirusowego zespołu, tyle że w przypadku COVID-19 jest on bardzo nasilony – mówił dr Kuchar.

id