Superbiegli ministra Ziobry będą dostarczać ekspertyz sądowo-lekarskich

Samorząd lekarski podważa sens działania Instytutu Ekspertyz Medycznych w Łodzi

Nowo utworzony Instytut Ekspertyz Medycznych w Łodzi nie rozwiązuje ogromnych problemów, jakie ma wymiar sprawiedliwości z uzyskaniem opinii sądowo-lekarskich – ocenia Naczelna Rada Lekarska. Jak wynika z jej stanowiska, powołanie tej instytucji było chybione
Podległy ministrowi sprawiedliwości Instytut Ekspertyz Medycznych rozpoczął działalność od stycznia tego roku. Ma to być odpowiedź na problemem braku biegłych, z którym zmaga się wymiar sprawiedliwości w sprawach wymagających specjalistycznej wiedzy medycznej. Niewystarczająca liczba stałych biegłych sądowych i niewielkie zainteresowanie wykonywaniem ekspertyz na zlecenie organów wymiaru sprawiedliwości powodują, że terminy oczekiwania na wydanie opinii są bardzo długie, a postępowania ciągną się latami.
Problem narasta – samorząd lekarski otrzymuje od sądów coraz więcej wniosków o wskazanie kandydatów na biegłego. W ocenie samorządu lekarskiego konieczne są zmiany ustawowe, które wpłyną na poprawę warunków, w jakich biegli wykonują pracę. Czy jednak powołany przez ministra sprawiedliwości Instytut Ekspertyz Medycznych spełni te oczekiwania? Według NRL – nie. Dlaczego?
Po pierwsze – powołanie Instytutu Ekspertyz Medycznych nie rozwiązuje problemu wymiaru sprawiedliwości z dostępem do biegłych sądowych z zakresu medycyny. Zarządzenie ministra sprawiedliwości nie zmienia zasad powoływania biegłych, kryteriów weryfikacji wykonywanej przez nich pracy czy zasad ich wynagradzania za przygotowanie ekspertyzy. A to są faktyczne przyczyny braku tych specjalistów.
Po drugie – w zarządzeniu ministra sprawiedliwości o powołaniu Instytutu nie zamieszczono żadnych konkretnych kryteriów kwalifikacyjnych wymaganych wobec biegłych, którzy będą sporządzali opinie w ramach Instytutu. W szczególności w zarządzeniu nie zamieszczono wymogów dotyczących: posiadania specjalizacji, liczby lat pracy w zawodzie lekarza, zrealizowania obowiązku doskonalenia zawodowego. Nie określono także, czy muszą to być osoby aktualnie wykonujące zawód medyczny, czy też mogą zostać dopuszczone do opiniowania osoby od wielu lat nieaktywne zawodowo. Zarządzenie nie określa także, czy będzie badana postawa etyczna kandydatów na biegłego, tj. czy lekarze nie zostali prawomocnie ukarani przez sądy lekarskie lub czy przeciwko nim nie toczy się postępowanie z zakresu odpowiedzialności zawodowej. Brak określenia, według jakich kryteriów Instytut będzie pozyskiwał biegłych do wydania opinii sprawia, że wydawane przez niego ekspertyzy mogą być faktycznie opracowywane przez osoby o niedostatecznie zweryfikowanych kwalifikacjach zawodowych lub przez osoby, których postawa etyczna budzi zastrzeżenia. Zastrzeżenie to jest o tyle istotne, że – jak wynika ze statutu Instytutu – wydawane opinie będzie podpisywał dyrektor Instytutu lub osoba upoważniona do ich podpisywania w jego imieniu. Oznacza to, że autor ekspertyzy może być dla organu procesowego zlecającego wydanie opinii oraz dla stron postępowania nieznany. Taka sytuacja jest trudna do zaakceptowania z punktu widzenia uprawnień procesowych stron postępowania do kwestionowania opinii biegłego, także z uwagi na niedostateczne kwalifikacje zawodowe jej autora.
Po trzecie – powołanie Instytutu Ekspertyz Medycznych może zostać błędnie odebrane jako stworzenie swego rodzaju superbiegłego, czyli instytucji, której opinie będą wiążące dla organów prowadzących postępowanie. Może o tym świadczyć m.in. fakt, że statut Instytutu przewiduje, że będzie on opiniował w szczególności sprawy, w których były już dwie rozbieżne opinie biegłych. To sugeruje, że opinia Instytutu Ekspertyz Medycznych jako trzecia ekspertyza ma wyższą moc dowodową niż dwie wcześniej wydane przez innych biegłych. Z taką tezą NRL nie może się zgodzić. O tym, którą z opinii biegłego sąd lub prokurator uzna za miarodajną dla rozstrzygnięcia sprawy, muszą decydować zupełnie inne czynniki, takie jak to, czy sporządzona przez biegłego opinia w sposób wszechstronny, szczegółowy i przekonujący odnosi się do przekazanych biegłemu pytań, czy jest kompletna, jasna oraz czy nie zawiera wewnętrznych sprzeczności lub czy jej wnioski nie budzą wątpliwości. O wykorzystaniu opinii dla rozstrzygnięcia sprawy decydują też wiadomości specjalne i kwalifikacje osoby, która ją sporządziła, czyli czy ekspertyza została sporządzona w obszarze tej dziedziny, w której biegły jest specjalistą. Należy zatem apelować do organów procesowych, aby każdorazowo oczekiwały od Instytutu wskazania danych osób, które sporządziły ekspertyzę wraz z podaniem ich kwalifikacji zawodowych.
Ponadto Instytut Ekspertyz Medycznych podlega ministrowi sprawiedliwości. To budzi wątpliwości lekarzy, szczególnie w sytuacji, gdy minister sprawiedliwości jest jednocześnie prokuratorem generalnym. Zatem może być tak, że prokuratura, której naczelnym organem jest prokurator generalny – minister sprawiedliwości, zwróci się o ekspertyzę do Instytutu Ekspertyz Medycznych, który także jest podległy ministrowi sprawiedliwości. Taka sytuacja każe postawić pytanie o rzeczywistą niezależność biegłego opiniującego w sprawie, która przekłada się wprost na realizację określonego w art. 45 Konstytucji RP prawa do sprawiedliwego rozpatrzenia sprawy przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd.
NRL zwraca uwagę, że powołanie Instytutu nie rozwiązuje problemu wynagradzania biegłych sądowych, które obecnie zniechęcają ekspertów do sporządzania opinii dla organów procesowych. Przy ustalaniu wynagrodzenia za wykonanie opinii Instytut Ekspertyz Medycznych ma stosować aktualnie obowiązujące w postępowaniach karnych i cywilnych przepisy o stawkach wynagrodzenia dla biegłego.
Zastrzeżenia Naczelnej Rady Lekarskiej budzi także fragment statutu Instytutu Ekspertyz Medycznych, zgodnie z którym do jego zadań należy „analiza przyczyn błędów medycznych w różnych dziedzinach medycyny oraz uwarunkowań organizacyjnych mających wpływ na zaistniałe nieprawidłowości z opracowaniem projektów zmian legislacyjnych, które można wprowadzić w ramach organizacji systemu opieki zdrowotnej i kształcenia podyplomowego lekarzy”. Z góry zakłada się zatem, że błędy medyczne mogą popełniać wyłącznie lekarze, nie ma natomiast wzmianek o błędach innych osób wykonujących zawody medyczne (np. ratowników medycznych, fizjoterapeutów, pielęgniarek i położnych).
Sprzeciw budzi także zapisana w statucie kompetencja Instytutu do opracowywania standardów medycznych i orzeczniczych we współpracy z organami wymiaru sprawiedliwości i ścigania, katedrami i zakładami medycyny sądowej, towarzystwami naukowymi oraz izbami lekarskimi. Samorząd lekarski przypomina, że standardy medyczne powinny być opracowywane przez medyczne towarzystwa naukowe, nie zaś przez instytucje podległe ministrowi sprawiedliwości. Ponadto to w gestii ministra zdrowia jest ustalanie standardów organizacyjnych w medycynie, nie może to być natomiast kompetencja Instytutu utworzonego zarządzeniem ministra właściwego do spraw sprawiedliwości, któremu podlega zupełnie inny dział administracji rządowej – sprawiedliwość. W zakresie działania ministra sprawiedliwości nie mieści się tworzenie Instytutu odpowiedzialnego za opracowywanie standardów medycznych.
Naczelna Rada Lekarska przyznaje, że trudności, z jakimi borykają się sądy i prokuratury przy pozyskiwaniu biegłych, wymagają pilnego rozwiązania. Samorząd lekarski przygotował projekt ustawy o biegłych sądowych i w styczniu 2021 r. przekazał go Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej z prośbą o skierowanie tego projektu do prac legislacyjnych.

id