Nadchodzi twindemia. By jej zapobiec farmaceuci chcą wystawiać recepty na szczepionki

W przychodniach lekarzy rodzinnych już tworzą się kolejki

Lekarze rodzinni obawiają się, że tegoroczny jesienny sezon infekcji może być szczególnie trudny. Już w tej chwili do gabinetów zgłasza się dużo osób zakażonych koronawirusem, tworzą się kolejki do lekarzy.
Jak informuje Porozumienie Zielonogórskie, choć to dopiero początek sezonu infekcyjnego, na wizytę do lekarza pacjenci nie mają praktycznie szans umówić się tego samego dnia. Zwykle muszą czekać dwa-trzy dni. Lekarze rodzinni spodziewają się, że gdy obie infekcje skumulują się, sytuacja w przychodniach może być szczególnie trudna.
Specjaliści już wcześniej prognozowali możliwość wystąpienia "twindemii", czyli jednoczesnej epidemii COVID-19 oraz grypy (zwanej też „fluroną”). W ubiegłym roku grypę udało się ograniczyć za sprawą maseczek i dezynfekcji. Natomiast w tym roku z racji zniesienia restrykcji, prawdopodobieństwo jednoczesnego zachorowania na COVID-19 i grypę jest wysokie.
Eksperci PZ apelują więc, by w sezonie nasilonych infekcji odpowiedzialnie korzystać z możliwości systemu opieki zdrowotnej. Dr Agata Sławin, ekspert Federacji Porozumienie Zielonogórskie, wiceprezes Dolnośląskiego Związku Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców, wyjaśnia, że gdy nagle pojawia się katar, ból głowy i gardła, najczęściej nie jest to powód, by od razu umawiać wizytę do lekarza POZ.  – Jeśli nie ma wysokiej temperatury, warto zacząć od obserwacji swojego organizmu i powszechnie dostępnych leków – przeciwzapalnych, rozgrzewających, wzmacniających odporność. Po dwóch, trzech dniach bez poprawy samopoczucia można szukać pomocy u specjalistów medycyny rodzinnej. Wcześniej na ogół nie ma takiej potrzeby – dodaje Joanna Szeląg, ekspert Federacji.
Porozumienie Zielonogórskie namawia też do szczepień - jednocześnie na obie choroby. Ostrzega, że choroba powoduje wiele poważnych powikłań np. zapalenie płuc, oskrzeli, opon mózgowych, mięśnia sercowego, a także zaostrzenie chorób przewlekłych – astmy, POCHP, niewydolności serca i krążenia. Jest równie niebezpieczna dla zdrowia, jak Covid-19. Nadal jednak wśród pacjentów zainteresowanie szczepieniem przeciwko grypie jest bardzo słabe.  
Z propozycją zwiększenia dostępności do szczepień wyszli farmaceuci. Niedawno otrzymali oni kompetencje i mogą samodzielnie szczepić osoby dorosłe. Jednak nadal szczepionki na grypę dostępne są tylko na receptę. Pacjent musi więc udać się do lekarza. Stąd postulat, by podobnie jak to jest np. w Wielkiej Brytanii, Francji, czy Belgii, farmaceuci mogli wypisywać recepty, a także wykonywać inne szczepienia dorosłych, nie tylko przeciwko grypie i COVID-19.
Dla kogo darmowe szczepionki, a dla kogo ze zniżką?
Przypomnijmy, że szczepionki przeciwko grypie dostaną bezpłatnie (na podstawie wystawionej recepty):
•    kobiety w ciąży
•    seniorzy w wieku powyżej 75 lat.
Z częściową refundacją szczepionki mogą kupić (zgodnie z zakresem wskazań refundacyjnych oraz na podstawie wystawionej recepty i w zależności od szczepionki) m.in.:
•    pacjenci 18 – 65 lat oraz dzieci w wieku od 2 do 5 lat – narażeni na ryzyko wystąpienia powikłań pogrypowych
•    pacjenci powyżej 65 lat
•    dzieci od ukończenia 6. miesiąca życia do ukończenia 2 lat oraz od 5 do 18 lat.
Decyzję o wysokości odpłatności za szczepienie podejmuje osoba wystawiająca receptę.
Dla pozostałych osób szczepionka przeciw grypie jest płatna. Pacjent pokrywa koszt preparatu, natomiast NFZ płaci za zabieg szczepienia.
Za każde podanie szczepionki przeciwko grypie NFZ zapłaci 21,83 zł (wraz z kwalifikacją). Stawkę wyliczyła Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji.
Środki na usługę szczepienia przeciw grypie pochodzą z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19.

id