Pielęgniarki nie zgadzają się z tym, jak szpitale naliczają podwyżki. Idą do sądu

Spór o uznanie kwalifikacji

Sześćset pielęgniarek ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie postanowiło w sądzie zawalczyć z pracodawcą o wysokość swej płacy - podał krakowski oddział TVP.
Według pielęgniarek należy im się pensja w wysokości 7 300 zł brutto. Tyle wynosi  ustawowa płaca minimalna dla pielęgniarek i położnych z tytułem magistra i specjalizacją minimalną płacę. Mimo to – jak twierdzą -  otrzymują o 1 600 zł mniej.
Stało się tak dlatego, że po wprowadzeniu podwyżek w połowie ubiegłego roku na mocy nowelizacji ustawy o najniższym wynagrodzeniu zasadniczym w ochronie zdrowia, dyrekcja przestała uznawać ich kwalifikacje.
Według pielęgniarek nie było ku temu żadnych przesłanek.
Innego zdania jest dyrektor placówki Marcin Jędrychowski. Jak wyjaśnia, podwyżki są adekwatne do kwalifikacji wymaganych na poszczególnych stanowiskach. Przekonuje, że Państwowa Inspekcja Pracy nie dopatrzyła się w tym względzie nieprawidłowości.
To nie jedyny szpital, w którym zmieniane są warunki pracy i płacy osobom z wyższymi kwalifikacjami, by uniknąć wypłacania wyższych kwot.
Według Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych proceder ma miejsce nawet w 70 proc. małopolskich szpitali. Winne są przepisy, które pozwalają pracodawcom na dostosowanie płacy nie do posiadanych kwalifikacji, tylko do wymaganych na danym stanowisku.

id