Lekarze murem na doktorem Piotrem Pisulą

Medycy oburzeni upublicznieniem danych medycznych

„Jesteśmy z tobą”, „Wszyscy murem!” – lekarze okazują wsparcie w mediach społecznościowych lek. Piotrowi Pisuli, którego dane medyczne ujawnił minister zdrowia na X (dawny Twitter).
Jak potem tłumaczył szef resortu, chciał w ten sposób udowodnić, że lekarz pisał nieprawdę o tym, że są problemy z wystawianiem recept.

Minister odpowie?
W obronie poznańskiego lekarza stanęła Naczelna Izba Lekarska (NIL), zapowiadając złożenie zawiadomienia do prokuratury w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa nadużycia władzy (wg. art. 231 kk, funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub niedopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3).
Według samorządu lekarskiego minister zdrowia, niebędący lekarzem, sprawdził, jakie leki i komu wystawił lekarz, po czym oznajmił to na X (dawnym Twitterze), łamiąc tajemnicę lekarską. − Jak się państwo czują w systemie, w którym ministerstwo ujawnia publiczne dane medyczne osób, krytykujących jego działania? – pisze w komunikacie NIL.
Łukasz Jankowski, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, w piśmie do premiera Mateusza Morawieckiego określił dalszą współpracę środowiska lekarskiego z ministrem zdrowia za niemożliwą.
Z kolei Piotr Pisula wezwał ministra do przeprosin za naruszenie dóbr osobistych i przekazania 100 tys. zł na hospicjum w Poznaniu.
− Chciałbym w tym miejscu podziękować wszystkim za wsparcie i pomoc, zwłaszcza Naczelnej Izbie Lekarskiej, która bardzo stanowczo mnie broni i pomaga, a także Koleżankom i Kolegom z OZZL i PR oraz wszystkim, którzy wsparli mnie choćby dobrym słowem. Naprawdę mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy – oświadczył Piotr Pisula we wpisie w mediach społecznościowych.

Wśród lekarzy wrze
Jednak oburzenie lekarzy nie gaśnie.
− Minister nie jest lekarzem, a sprawdza sobie, co biorą obywatele. Ja za taki numer bym stracił dożywotnio PWZ – twierdzi lek. Jakub Kosikowski, rzecznik prasowy NIL.
− Emocjonalna reakcja środowiska lekarskiego bierze się stąd, że minister Niedzielski nie rozumie problemu. Być może dlatego, że nie jest lekarzem. Uważamy, że prawo do prywatności w relacji pacjent−lekarz jest świętością i czasem jedna osoba może pełnić obie te role – pisze lek. Damian Patecki.
W jednym z częściej komentowanych postów na FB jeden z lekarzy wzywa do zorganizowania strajku głodowego i marszu przez Warszawę. Wśród postulatów proponuje on nie tylko niezwłoczną dymisję ministra Adama Niedzielskiego z powodu utraty zaufania, ale także rozwiązanie wielu nabrzmiałych w ostatnim czasie spraw. Wśród nich są: wycofanie się z limitu recept − wypracowanie wspólnego rozwiązania ze środowiskiem sprawy receptomatów; wdrożenie pełnej automatyzacji refundacji; wstrzymanie tworzenia nowych kierunków lekarskich; minimalne wynagrodzenie w publicznym systemie: dla specjalisty 3 x średnia krajowa i 2,5 x dla lekarza bez specjalizacji; system no-fault na zasadach wypracowanych ze środowiskiem lekarskim; egzamin LEK bez bazy oraz dostosowanie limitów miejsc specjalizacyjnych do możliwości danego oddziału.
Autor ocenia, że niezadowolenie lekarzy osiągnęło taki poziom, że może powtórzyć się scenariusz, który zakończył się dymisją ministra Radziwiłła, a także wprowadzeniem minimalnych wynagrodzeń i usunięciem wolontariatów.
Ministerstwo Zdrowia jednak postanowiło iść w zaparte. - Wpis ministra zdrowia jest walką z kłamstwem lekarza i nie popełniono tu żadnego przestępstwa - oświadczył w poniedziałek Wojciech Andrusiewicz, rzecznik resortu.

id